Walka o pas, starcie z niepokonanym mistrzem i droga na sam szczyt. Kai Kara-France nie ma zamiaru się cofać – wręcz przeciwnie, zapowiada otwartą wojnę z Alexandrem Pantoją.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Podczas sobotniego co-main eventu gali UFC 317 w Las Vegas Kai Kara-France stanie naprzeciw Alexandre Pantoji, by spróbować zdetronizować go z tronu kategorii muszej. Nowozelandczyk, mimo serii porażek i nieobecności w klatce, nie traci pewności siebie.
Wierzę w swoją siłę nokautującą tak bardzo, że czasami wystarczą dwa celne ciosy, by zakończyć walkę.
– powiedział Kara-France podczas media day.
Wiem, że Pantoję trzeba trafić 10, może 20 razy, ale jesteśmy gotowi. Nie zrobię kroku w tył. Spotkajmy się w środku klatki – i przekonaj się, że nie jesteś w stanie mnie zranić.
Mistrz docenił siłę uderzeń pretendenta, porównując go do Mike’a Tysona, jednak Kai Kara-France pozostaje niewzruszony. W jego opinii wszystko układa się idealnie, by w końcu sięgnąć po pas.
Jestem w swoim prime. Przebiłem się z powrotem do walki o tytuł. Mam ogromny szacunek do Pantoji, ale nie opuszczę Vegas bez tego pasa.
– dodał Nowozelandczyk.
Dla Alexandre Pantoji będzie to czwarta obrona tytułu mistrzowskiego – wcześniej odprawił kolejno Brandona Royvala, Steve’a Ercega oraz Kaia Asakurę.
Zobacz także: Robert Whittaker nie daje Charlesowi Oliveirze szans w starciu z Ilią Topurią na UFC 317
źródło: media day UFC 317 | foto: Zuffa LLC