Kai Kara-France stanie przed największym wyzwaniem w swojej karierze już w tę sobotę, podczas co-main eventu gali UFC 317 zmierzy się bowiem z aktualnym mistrzem wagi muszej – Alexandre Pantoją. Nowozelandczyk jest pewny, że wygra pojedynek przez KO.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Wielka szansa na rewanż i mistrzowskie trofeum – Kai Kara-France zapowiada mocne zakończenie sobotniego starcia z Alexandrem Pantoją podczas UFC 317 w Las Vegas.

Nowozelandczyk zmierzy się z Brazylijczykiem w co-main evencie gali o pas wagi muszej. Kara-France miał już okazję walczyć z Pantoją w 2016 roku podczas The Ultimate Fighter – wtedy musiał uznać wyższość rywala po decyzji sędziów. Teraz jednak twierdzi, że wszystko potoczy się inaczej.

Stylistycznie to trudne zestawienie – i dla mnie, i dla niego. Jeśli spróbuje mnie sprowadzać, nie utrzyma mnie na ziemi. Jestem zbyt szybki.

– powiedział w UFC Countdown.

Mam jedną z najlepszych defensyw obaleń w tej kategorii. Największą słabością Pantoji jest jego upór. Będzie chciał mnie zepchnąć do defensywy, aż w końcu zacznie się gubić.

Zawsze mam w zanadrzu jedną rzecz – mogę skończyć walkę w każdej chwili.

– dodał.

W tej kategorii wagowej nie ma wielu nokautów, a ja mam ich na koncie 12. Walka o pas to dla mnie ukoronowanie 15 lat kariery. Chcę być pierwszym, który znokautuje Pantoję w UFC i przywieźć pas do Nowej Zelandii. Tego właśnie chcę.

Kai Kara-France jest przekonany, że gdy kilka razy powstrzyma zapędy zapaśnicze rywala, Alexandre Pantoja zacznie popełniać błędy – a on bezlitośnie to wykorzysta.

Zobacz takżeIlia Topuria nie wyklucza kolejnego kroku: „Jeśli Makhachev zdobędzie pas w półśredniej, pójdę za nim”

źródło: UFC 317 Countdown