Kamil Szymuszowski po trzech zwycięskich bojach dla organizacji KSW w kategorii półśredniej zdecydował się przejść do dywizji lekkiej. Już w piątek jego umiejętności sprawdzi podczas gali KSW 38 Marif Piraev.

Jakie były powody podjęcia tej decyzji zdradził nam Kamil już wcześniej w wywiadzie podczas dni otwartych Shark Top Team. Obecnie zawodnik łódzkiego klubu liczy, że po zmianie dywizji będzie miał większe szanse, aby walczyć o najwyższe laury, w tym pas mistrzowski.

We wczorajszym programie Puncher, Kamil opowiedział o swoich planach i zdradził, dlaczego sądzi, iż kategoria lekka będzie dla niego trampoliną do sukcesu:

To jest mój debiut. W kategorii półśredniej byłem czołowym zawodnikiem w Polsce. Myślę, że w kategorii lekkiej będę czołowym zawodnikiem w Europie i na świecie.
Conor McGregor w „66” wymiatał, w „70” dostał Nate’a Diaza i już miał problemy. Warunki fizyczne robią robotę.

Przed Kamilem starcie ze znakomitym Marifem Piraevem, który w swojej zawodowej karierze przegrał zaledwie raz, z Mateuszem Gamrotem na gali KSW 32 w Londynie. Czy Szymuszowski będzie kolejnym Polakiem, który napsuje mu krwi? Jak Wy typujecie ten pojedynek?

 

źródło: polsatsport.pl

Poprzedni artykułALMMA 129 w Poznaniu już 8 kwietnia
Następny artykułFotorelacja z gali Spartan Fight 7
Zakochana w MMA od chwili, gdy na gali KSW 13 w 2010 r. zobaczyła Krzyśka Kułaka wjeżdżającego do Spodka wozem opancerzonym, tuż przed walką z Vitorem Nobregą. Zaskakująco szybko połapała się, że KSW to nie nazwa sportu. Każda gala MMA to dla niej święto. Podczas pojedynków swoich ulubieńców zdziera gardło na doping, a w przerwach krytycznym okiem przygląda się organizacji gali i strojom publiczności (jak każda „baba”). W zawodnikach ceni nie tylko umiejętności, ale też pierwiastek szaleństwa. Uwielbia Conora McGregora, Mirko Cro Copa oraz Daniela Omielańczuka i Janka Błachowicza. Nie wyobraża sobie MMA bez komentarzy Jurasa i jest przeszczęśliwa od czasu, gdy gale UFC emitowane są na antenie Polsatu Sport.