Pełen dystans potrwał najdziwniejszy main event w historii UFC. Khabib Nurmagomedov zgodnie z przewidywaniami pewnie pokonał Ala Iaquinte.

Minutę wytrzymał lub minutę chciał zawalczyć w stójce Khabib Nurmagomedov po czym w swoim stylu obalił Ala Iaquintę i w swoim świetnym stylu przechodził z pozycji do pozycji bombardując Amerykanina ciosami. Iaquinta potrafił wydostać się spod Rosjanina, jednak długo na nogach nie został, szybko lądując na plecach.

W drugiej rundzie, podobnie jak pierwszej to Khabib decydował gdzie będzie toczyć się walka. W swoim stylu obalał, obijał, próbował poddania zza pleców jednak nieskutecznie. Gdy walka trafiła do stójki, Dagestańczyk popisał się efektownym frontkickiem który dosięgnął brody Amerykanina.

Trzecia runda w dużej mierze była toczona w stójce, gdzie zmęczony już Iaquinta potrafił kąsać Nurmagomedova swoimi ciosami. Kilkukrotnie trafił Rosjanina zmuszając go do głębokiej defensywy. Jednak brak przygotowania kondycyjnego powodował że Amerykanin był łatwym celem dla Rosjanina który zadał więcej ciosów także obalając.

Pierwsza z rund mistrzowskich toczona była w stójce, gdzie podobnie jak w trzeciej aktywniejszy był Nurmagomedov, który obijał zmęczonego Iaquinte. Amerykanin jednak łatwo nie oddał pola i mimo braków kondycyjnych potrafił odgryzać się pojedynczymi ciosami.

W ostatniej rundzie obaj postawili na skończenie walki przed czasem. Zobaczyliśmy mocne wymiany stójkowe, ciężkie ciosy i chęć urwania głowy rywalowi. Była to najciekawsza i najrówniejsza runda całego pojedynku do momentu aż Dagestańczyk poszedł po obalenie.

Tym samym Nurmagomedov (26-0) stał się nowym, dziesiątym w historii mistrzem wagi lekkiej notując dziesiąte zwycięstwo w UFC.