Podczas wczorajszej gali KSW 54 Michał Kita – jak sam powiedział w rozmowie z mediami – odzyskał to, co utracił podczas pierwszego starcia z Michałem Andryszakiem. To jednak nie ta wypowiedź „Masakry” wzbudziła najwięcej szumu wśród fanów MMA.
Udzielając wywiadu Dominikowi Durniatowi, tuż po walce, Michał Kita przyznał, że wszedł do klatki z Andryszakiem po to, aby wyrwać mu zwycięstwo. Przegrana w pierwszym starciu dodawała mu tylko sił i motywacji do zrewanżowania się przeciwnikowi.
Czasami jak przegrasz dostajesz kopa motywacyjnego i takim kopem był dla mnie Michał Andryszak. Siedział mi głowie, choć bardzo go szanuję. To co jest w oktagonie tutaj też zostaje. Poza nim bardzo się lubimy, ale kto wie: może dopełnimy trylogii i zawalczymy trzeci raz?
powiedział Kita, a dopytany o ewentualnego innego rywala na kolejne starcie w KSW, dodał:
Mam teraz uśmiech na twarzy, bo zastanawiam się jakich wymówek będą teraz szukać te pizdy Bedorf i Grabowski, żeby ze mną nie zawalczyć.
Ta wypowiedź nie pozostała bez echa. Bardzo szybko odpowiedział na nią wywołany do tablicy Karol Bedorf:
„Przez 20 lat mojej kariery sportowej, nigdy mojego przeciwnika nie nazwałem pizdą, z szacunku do drugiego sportowca… to co dziś powiedziałeś świadczy o tym jak bardzo Cie boli głowa po moim highkicku… nie zniżę się do Twojego poziomu, więc gratuluję wygranej, ciesz się nią dopóki Ci zdrowie pozwoli.”
napisał na swoim facebook’owym profilu były mistrz wagi ciężkiej KSW.
Czyżby kamień węgielny pod kolejną walkę właśnie został położony?
źródło: Facebook/KSW, Karol Bedorf