Nie da się opisać szoku jaki przeżyli dzisiejszego poranka fani MMA na całym świecie. O ile wygrana TJ Dillashawa nad Codym Garbrandtem nie jest szokiem, poddanie powracającego po czterech latach St. Pierre’a na Bispingu także, to z pewnością Rose Namajunas deklasująca w stójce arcymistrzynię z Olsztyna będzie sensacją roku.
Nie mam zamiaru rozkładać tego pojedynku na czynniki pierwsze i dokonywać analizy technicznej. Dalej jestem w wielkim szoku i sam szukam odpowiedzi: Jak to?! Dlaczego? Oczywiście, to tylko sport, jednak pojedynek z Namajunas miał być dużo łatwiejszy niż ostatnie potyczki Asi z Kowalkiewicz czy Andrade. Stało się inaczej i Polka z wielkim hukiem spadła z tronu dywizji słomkowej. Wiele osób mówi o zlekceważeniu Rose. jednak czy Joanna była zbyt pewna siebie? Wyglądała jak zawsze, ociekała pewnością siebie jak w każdym pojedynku co zawsze było jej atutem. Nie sądzę aby było to lekceważenie rywalki. Fizycznie Joanna prezentowała się dużo lepiej niż w swoich poprzednich pojedynkach.
„Po co jej ta Ameryka”, „Kara za trash talk” bije z komentarzy po walce. To nie hejt, to spostrzeżenia kibiców. Po klęsce Polki wiele osób doszukuje się lawiny hejtu. Nie widzę tego aż tak. Oczywiście, zdarzają się pojedyncze wpisy, jednak głównie mowa jest o błędnych wyborach Jędrzejczyk, oraz szczeremu życzeniu Joanny powrotu na tron. Dlatego też stanę w obronie kibiców którzy wrzucani są do worka „hejterów”. Sam doskonale to rozumiem, ląduję notorycznie w tym worku. Widzę jak cały „Polski Twitter” wspiera Joannę życząc rewanżu. Modne jest hejtowanie a jeszcze modniejsze pisanie o hejterach i przypisywanie im wszystkiego co złe.Odniosę się jednak do słów kibiców którzy twierdzą że jest to karma za trash talk. Najlepszym przykładem do tego będzie Demetrious Johnson. Sportowy geniusz, lider rankingu P4P, mistrz z największa ilością obron oraz medialna ameba. Dzięki temu, że Joanna potrafi się genialnie sprzedać, nakręcić zainteresowanie sobą i zjednać przychylność kibiców którzy ją uwielbiają walczyła na największej gali zeszłego i tego roku w legendarnym MSG. Mogła być jak „Mighty Mouse” i walczyć w main eventach gal z cyklu Fight Night. Trzeba się z tym pogodzić, tak działa biznes, coś za coś. Te same argumenty tyczą się wyjazdu Polki do Stanów Zjednoczonych. Pomijam rzekomy konflikt Joanny z trenerami Arrachionu. Albo chcemy mieć gwiazdę i mistrzynie „europejskiego UFC” albo Polkę mieszkającą w USA która jest globalną gwiazdą. dodatkowym argumentem przemawiającym za słusznością decyzji Joanny jest fakt, że Polka trenująca na co dzień w American Top Team rozwinęła swój wachlarz stójkowy, nauczyła sie walczyć z odwrotnej pozycji, lepiej wygląda fizycznie. Zapewne pojawią się głosy że „co z tego jak i tak przegrała.W Arrachionie wygrywała”. Nie wiemy jak wyglądałaby ta walka gdyby, i czy by w ogóle do niej doszło gdyby Asia dalej była pod skrzydłami świetnego skądinąd duetu z Olsztyna.
Wielu komentatorów, ekspertów, kibiców zadaje sobie pytanie czy Asia wróci, czy może czeka ją droga Rondy Rousey. Konferencja prasowa po gali jasno pokazała to. Joanna Jędrzejczyk to pomnik profesjonalizmu. Mimo klęski potrafiła wyjść, zmierzyć się z ów klęską, odpowiedzieć na trudne pytania, których było wiele. Wzięła to na klatę pokazując że umie przegrywać doceniając klasę rywalki. Ogromny szacunek. Nie mam wątpliwości że Joanna wyciągnie z tej lekcji wiele wniosków, które pozwolą jej wrócić na tron wagi słomkowej. Tutaj poruszamy kolejną kwestię.
Natychmiastowy rewanż? Oczywiście! Polka swoją historią bezsprzecznie zasłużyła na rewanż. Niekwestionowana mistrzyni, która dzieliła i rządziła praktycznie od początku powstania wagi słomkowej w UFC po prostu na to zasłużyła. Oczywiście, jest Jessica Andrade po mocnej wygranej nad Claudia Gadelhą. Wydaje się że tylko Brazylijka może być konkurencją dla Asi, gdyż ani wspomniana Gadelha (porażka z Andrade) ani Karolina Kowalkiewicz (dwie przegrane, wygrana z debiutantką) nie dostaną walki o pas z Namajunas. Doskonale znamy politykę UFC, która czasami (ostatnio częściej niż czasami) robi wyjątki od reguły. Jednak nikt mi nie powie że Joanna nie zasłużyła na ten rewanż swoją drogą, tym co zrobiła dla wagi słomkowej w UFC. Nie widzę innej opcji niż natychmiastowy rewanż z Rose Namajunas. Dalej twierdzę że Polka jest lepszą zawodniczką od Amerykanki, ten nokaut niczego nie zmienia w postrzeganiu obu pań. Niemniej jednak to Rose jest mistrzynią i oddaję jej szacunek.
Nie wiem co się stało z Asią, może „to nie był ten dzień”, może Rose miała walkę życia. Fakty są jednak takie że Polka została zdetronizowana, Rose była lepsza i nie podlega to żadnej dyskusji. Wielkie gratulacje dla nowej królowej. Ja jednak wierzę, a nawet jestem pewien że Joanna Jędrzejczyk w rewanżu zdobędzie złoto i wróci na tron. Lekcje zostaną odrobione. „Boogie Woman” wróci!