Kron Gracie (4-0) pochodzi z bardzo szanowanej rodziny z wielopokoleniową tradycją jiu-jitsu. Już w tę niedzielę na UFC w Phoenix w debiucie dla amerykańskiej organizacji zaprezentuje kibicom swoje umiejętności, nad którymi pracował od dziecka.
Gdy jest się synem Ricksona Gracie’a i wnukiem Helio Gracie’a na twoich barkach ciąży niemała presja, jednak wygląda na to, że Kron Gracie doskonale potrafi sobie z tym poradzić:
Jako dziecko, zawsze byłem bardzo dumny z tego, że mogę reprezentować rodzinę i z tego, że jestem na tyle dobry, by mieć taką szansę, ponieważ nie każdy w rodzinie miał odpowiedni typ charakteru, który pozwoliłby mu wytrzymać tę presję. Zawsze, nawet gdy byłem jeszcze dzieckiem, byłem dobry w rywalizacji.
Gracie po raz ostatni walczył w 2016 roku dla japońskiej organizacji RIZIN, kiedy skrzyżował rękawice z Tatsuyą Kawajiri (36-13), którego poddał w drugiej rundzie. Japończyk taką przegraną może uważać za swego rodzaju sukces, ponieważ wcześniej Brazylijczyk kończył swoich przeciwników już w pierwszej rundzie.
Teraz dla UFC w oktagonie stanie do pojedynku z Alexem Caceresem (14-11), jednak jak sam przyznał, nie jest do końca zadowolony z takiego zestawienia:
Osobiście wolę walczyć z gośćmi, którzy wychodzą do walki z myślą, żeby zabić. Uważam, że takie starcie jest lepsze niż, gdy twój przeciwnik przed tobą ucieka, dlatego wolałbym trudniejsze walki. Przegrana albo wygrana, wolałbym lepsze walki, ludzi, którzy przyjdą, żeby dać mi wycisk.
źródło: mmajunkie.com