(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)
Już niebawem, bo 31 maja – w tę sobotę wieczorem – swoją walkę stoczy Krzysztof Jotko. Oczywiście nie będzie jedynym Polakiem występującym tego wieczoru w najlepszej organizacji na świecie UFC. Swój pojedynek podczas gali w Berlinie stoczy Paweł Pawlak z łódzkiego klubu Gracie Barra, a jego rywalem będzie Niemiec polskiego pochodzenia, Peter Sobotta.
Czemu skupiłem się Krzysztofie, a nie na Pawle? Przyczyna jest jedna. Dla Jotki jest to już druga walka dla UFC, przypominam, że jego debiut zakończył się zwycięstwem w dobrym stylu (a jeszcze lepsza celebracją) nad Brazylijczykiem Brunem Santosem. Kolejnym powodem jest bilans walk polskiego zawodnika – czternaście zwycięstw i żadnej porażki w wieku 25 lat. Całkiem nieźle. Co lepsze na chwile obecną w wadze średniej UFC tylko czterech zawodników może się pochwalić nieskalanym rekordem zwycięstw. Są to aktualny mistrz Chris Weidman, Sean Strickland – niedoszły przeciwnik Tomka Drwala na gali PROMMAC, Luke Barnatt i właśnie nasz rodak… I tutaj robi się ciekawie – trzech z czterech zawodników, o których wyżej wspomniałem, będzie walczyło na tej samej gali. Oczywiście Strickland skrzyżuje rękawice w pojedynku z wygadanym Anglikiem Lukiem Barnattem. Wynik jest jeden z czterech – zostaje trzech lub dwóch (oby nie) z zerem w rubryce loss na sherdogu.
Oczywiście równanie na tym się nie kończy – angielski kolos już jakiś czas temu, promując swą osobę lepiej niż dziewczyny z parasolem ze starówki, zapowiedział chęć walki z Krzyśkiem i chęć wyeliminowania wszystkich oponentów z zerową ilością porażek na koncie. W takiej sytuacji zostałoby dwóch zawodników bez porażki. Czy doszłoby wtedy pomiędzy nimi do walki o pas? Nie ma takiej opcji. Oczywiście ten, który przetrwa te całe podchody, będzie świetnym materiałem marketingowym UFC, więc czołowi zawodnicy mogą być ustawiani do niego w kolejce, lecz do walki o pas Luke, Sean lub Krzysiek będą musieli trochę poczekać. Przypuszczać i gdybać można non stop ale skupmy się na Krzysztofie. Piętnaste zwycięstwo miejmy nadzieję. Co zyska młody Jotko jeśli zwycięży? Na pewno wielki prestiż, rozpoznawalność, a i z całą pewnością jego kieszeń i pozycja w UFC nie ucierpi.
Osobiście bardzo lubię tego zawodnika i chyba nie ja jeden podzielam zdanie, że ten zawodnik jest dobrze prowadzony, że potrafi inwestować w siebie, w pracę nad swoimi umiejętnościami, że jest jednym z najbardziej perspektywicznych polskich zawodników w UFC.
Pozostało nam zatem trzymać kciuki za Krzyśka. Mam nadzieję, że obozy u GSP i mocne przygotowania pod okiem Mirka Oknińskiego zaowocują. Pozostało mi dodać War Krzysiek!
Michał Golenia