Polscy kibice zdążyli polubić czeską gwiazdę MMA, jednak jego niewyjaśnione porachunki klatkowe z Karlosem Vemolą zmotywowały go do powrotu na rodzimą ziemię. Od dawna poruszany temat potencjalnego powrotu do KSW wyjaśnił Artur Gwóźdź.
Trailer przed galą KSW 63, w której Patrik Kincl (27-10) podjął faworyzowanego Roberto Soldicia (20-4) został okrzyknięty jednym z najciekawszych w historii organizacji. Walka obu zawodników sygnowana mianem starcia o pas kategorii półśredniej również dostarczyła sporych emocji. Po porażce z “Robocopem” Kincl przeniósł się do organizacji OKTAGON MMA i doprowadził do upragnionego rewanżu z Karlosem Vemolą (36-7), który wygrał i został mistrzem dywizji średniej. Polscy kibice liczyli, że Czech ponownie wzmocni kategorię średnią w KSW, ale na obecną chwilę muszą się oni wstrzymać z potencjalnym angażem Patrika na polskiej ziemi.
Zagłębiłem się w kontrakt na spokojnie, przeanalizowaliśmy wszystkie za i przeciw, i to jest to, co sam powiedział chyba właściciel Oktagonu Ondrej Novotny, że Patrik jeszcze ma ten kontrakt na 2 walki, więc walka z Cepo jest walką przedostatnią i wychodzi, że jeszcze jedna walka. Kontrakt jest objęty klauzulą terminową, więc on ten okres czasu ma na pół roku jeszcze, więc albo zrobi wcześniej walkę, albo skończy się wraz z terminem, który ma podany w kontrakcie.
– wyjaśnił manager Artur Gwóźdź, goszcząc w programie “Oktagon Live”.
Zobacz także: Stosic poza KSW? Chętnie zawalczy o pas Oktagon MMA
Patrik Kincl swój najbliższy pojedynek stoczy już za 3 tygodnie w czeskiej O2 Arenie, a naprzeciw niego stanie o 6 lat młodszy Vlastislav Cepo (12-2). Walka ma status mistrzowski kategorii średniej organizacji OKTAGON MMA.
Źródło: YouTube/Kanał Sportowy, fot: materiały prasowe KSW, YouTube/Kanał Sportowy