Łukasz „Harry” Charzewski wystosował wczoraj wieczorem bardzo kulturalne zaproszenie na walkę do Mateusza „Chińczyka” Rębeckiego. Bez trash talku, złej krwi, wyzwisk – można? Charzewski powołał się stricte na sportowe walory takiego pojedynku. Nie boi się wysoko postawionej poprzeczki – o Mateuszu mówi się jako o najlepszym zawodniku FEN-u bez podziału na kategorie wagowe, zgłaszającemu swój akces do UFC.
Łukasz nagrał wczoraj krótki film:
„Witam Cię Mateusz. Jak widzę, nadal nie masz rywala na najbliższą galę FEN-u. Daleko nie trzeba szukać. Ja jestem niepokonany od sześciu pojedynków. Myślę, że będę godnym kandydatem. Pozdrawiam Cię, Łukasz Charzewski”.
Mateusz jeszcze nie ustosunkował się do tego zaproszenia. Wiemy jednak, że rzeczywiście szykował się na walkę na gali FEN 28, nie zdradzał jednak, jakiego rywala proponowała mu organizacja. Oficjalnie przy nazwisku Rębeckiego wciąż jest TBA. Na pierwotnej karcie walk, planowanej na marzec, jego nazwisko nie było uwzględniane, przede wszystkim dlatego, że zdążył stoczyć pojedynek w tym roku – w styczniu wygrał z Magomedem Magomedovem. W jednym z wywiadów „Chińczyk” mówił, że wie, z kim będzie się mierzył i jest to dla niego spore wyzwanie. Ma to być niepokonany zawodnik z Polski, choć ostatnie trzy walki Mateusz miał z zagranicznymi fighterami. Wiemy jednak, że w zaistniałych okolicznościach wydarzenie będzie bazować na typowo polsko-polskich starciach. Rębecki chce po raz czwarty obronić tytuł i tym samym jeszcze wyraźniej pokazać się najlepszej organizacji świata, która w tych trudnych czasach potrzebuje naprawdę mocnych argumentów, żeby zatrudnić nowe osoby, zwłaszcza spoza USA.
Łukasz Charzewski, jak sam zaznaczył, w ostatnich sześciu pojedynkach notował same wygrane i w swojej zawodowej karierze tylko raz schodził pokonany – w 2017 r. po niejednogłośnej i kontrowersyjnej decyzji w walce z Tanasem Skevopulosem. W marcu popularny „Harry” miał bić się z debiutantem w organizacji – Arbim Nashkhoevem (z rekordem 3-0). Czy dla Charzewskiego to odpowiedni moment, żeby wskoczyć na inny level i zawalczyć z Rębeckim? Na pewno jest to bardzo odważna i ciekawa propozycja, przy której na ewentualnym zwycięstwie zdecydowanie więcej zyskałby raczej Charzewski. Wkrótce FEN z pewnością odsłoni nam kolejne karty i zobaczymy, kto uzupełni grafikę przy nazwisku i wizerunku mistrza wagi lekkiej.
Źródło: Łukasz „Harry” Charzewski/Facebook