Były mistrz Fight Exclusive Night niejednokrotnie wypowiadał się na temat współpracy z organizacją, nie zawsze w przychylnych słowach. Jakub Borowicz zdaje sobie sprawę z niezadowolenia „Chińczyka”, jednak nie zdiagnozował jeszcze konkretnej przyczyny.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Mateusz Rębecki (20-2-0) po porażce z Pawłem Kiełkiem na Fight Night Gryf Arena 2 w 2014 roku, rozpoczął przygodę z federacją FEN. Pod jej sztandarem nie przegrał żadnego pojedynku, a w latach 2018-2022 dzierżył tytuł kategorii lekkiej. Po wygranym starciu z Rodrigo Lidio w sierpniu 2022 roku podczas Dana White’s Contender Series zapewnił sobie kontrakt z największą światową organizacją MMA, z którą jest obecnie związany. „Rebeasti” od czasu do czasu wspomina jednak swojego byłego pracodawcę. W jednym z wywiadów stwierdził, że cierpiał przez niektóre osoby związane z FEN, jednak nie chciał wdawać się w szczegóły.
Do tych słów odniósł się Jakub Borowicz, który pełni obecnie rolę prezesa federacji. W rozmowie z Michałem Tuszyńskim na łamach FANSPORTU przyznał, że nie do końca wie co nie spodobało się „Chińczykowi”, jednak jest świadomy tego, że coś jest na rzeczy:
Ja sobie zdawałem sprawę z tego, że Mateusz ma jakiś żal, ale nigdy nie doszliśmy do szczegółów, co tak naprawdę jest w grze. Ja jestem w organizacji FEN ponad 7 lat, pamiętam Mateusza Rębeckiego jak walczył może nie na dole, ale gdzieś w środku karty gali w Koszalinie i wtedy go poznałem. Chwilę później zdobył pas mistrzowski. Ja z Mateuszem relację mam chyba dobrą. Rozmawiałem z nim kilka miesięcy temu, nawet do FEN-u chciał swojego kolegę, zawodnika, który zaczyna, gdzieś tam polecić, żebym zwrócił na niego uwagę. Ja zdaję sobie sprawę, że nie są to uwagi do mnie, ale nie wiem też dokładnie do kogo są te uwagi tak naprawdę. Wiem, że ta relacja między Pawłem, Bartkiem a Mateuszem bywała różna. Jeżeli ktoś tego nie rozdrapuje, ja nie chciałbym tego aż tak bardzo mocno poruszać. (…) Mateusz Rębecki przychodził do FEN-u po porażce, dostał bardzo szybko szansę walki mistrzowskiej, przyprowadziliśmy 3-krotnie organizację do Szczecina, czyli do jego domu, żeby mógł tą swoją wielkość, swoją gwiazdę budować. Byliśmy w międzyczasie w pandemii, on w niej też regularnie startował, bił się u nas na galach. Być może ma jakieś zatargi, które mu się nie podobają. Być może jest coś, co mogła organizacja zrobić lepiej wobec niego i być może, gdyby posłuchać jego wersji, nie zderzając tego z drugą wersją wydarzeń… Być może ma swoje racje i pewnie tak jest. Każdy gdzieś tam ma swoje przemyślenia, ale jeżeli to są rzeczy o których wiem a byłem w tych tematach dosyć blisko, to wydaje mi się, że naprawdę zachowaliśmy się bardzo w porządku. Umożliwiliśmy mu bez żadnych konsekwencji finansowych pójście do Contendera,trzymaliśmy za niego kciuki, budowaliśmy jego wielkość stawiając go nawet na galach PPV w main evencie, gdzie to nie jest gwiazda na eventy PPV. Szczyciliśmy się trochę tym, że Mateusz Rębecki jest naszym wychowankiem, do tej pory się cieszymy jak wygrywa walki, trzymamy za niego kciuki. Ja prywatnie, po tym jak się dostał do UFC, zadzwoniłem do niego, chciałem z nim porozmawiać i tak dalej. Widziałem, że jest jakaś zadra, nie chcę tego rozdrapywać tak naprawdę.
Zobacz także: „Ta walka jeszcze bardziej mnie tam przybliża” – Andrzej Grzebyk o rozmowach z UFC
Źródło: YouTube / FANSPORTU. Fot.: Instagram / Mateusz Rębecki / Jakub Borowicz