12 maja 2012, KSW 19, Mamed Khalidov nokautuje Rodneya Wallace’a w 2 minuty. W wywiadzie z Mateuszem Borkiem zapowiada, że chce iść do UFC. Fani oklaskują Czeczena, i od tego momentu zaczyna się „odliczanie”.

M.K.: I Maciek Kawulski wtedy mi powiedział: „Mamed, najpierw mówiłem, że z tego nic nie będzie, ale teraz wiem, że idziemy w dobrym kierunku”. A ja wtedy myślałem, czy nie przejść do UFC. Miałem wtedy walkę z Rodneyem Wallace’em, znokautowałem go i powiedziałem oficjalnie, że chciałbym iść do UFC. Wtedy Maciek ani Martin nie robili problemu.

Sz.T.: Bo w dwóch federacjach nie mogłeś walczyć, prawda?

M.K.: Nie. UFC nie pozwala, wymagają wyłączności. Wtedy jeszcze, po Mariuszu, pchali mnie do przodu i wtedy właśnie chyba miałem najlepsze walki. Przywozili zawodników, naprawdę to był bardzo wysoki poziom. Wygrywałem z nimi po kolei, i to w pierwszych rundach. Czułem, że jestem w bardzo dobrej formie. Mówię sobie: „Dobra, skoro to UFC, to OK, wszyscy o tym UFC, to w porządku”. Ale sam nigdy nie marzyłem o UFC, tylko o PRIDE, a lustrzanym odbiciem PRIDE było właśnie KSW.

Pamiętam jak dziś, że jeszcze będąc tylko fanem czekałem od następnego dnia czy już coś wiadomo na ten temat. Tak jak wtedy, tak i dziś żadna telewizja nie śledziła tego co się dzieje w MMA poza Orange Sport. Aktualnie jest Puncher, ale raz w tygodniu to zbyt mała dawka MMA dla fana i to jeszcze z przerwą wakacyjną. Chodziłem więc po portalach, oglądałem kolejne odcinki Sport Raport i Sport raport 24 na antenie w/w stacji i cisza. W końcu pamiętam jak Mamed i włodarze uchylili rąbka kulis. 25 tysięcy dolarów + drugie tyle w przypadku wygranej, po każdym kolejnym zwycięstwie stawka rośnie. Na oko wydawało się, że to świetne warunki. Po tamtym kursie było to 75 tysięcy złotych, a nawet 150 tysięcy jeśli się powiedzie. Wiadomo, są podatki itd., ale jednak do dziś dla 90% zawodników w Polsce taka gaża za 1 walkę to science-fiction. Finalnie okazało się, że Mamed nie jest zainteresowany taką propozycją.

M.K.: Tak. Dostałem propozycję, finansowo mi to od razu nie pasowało. A to przecież jest praca, prawda? A oni mi powiedzieli: „Ty nie jesteś znanym produktem u nas na rynku”. I to mnie zmotywowało, podszedłem do tego wyłącznie finansowo. Nie jestem znanym produktem na waszym rynku? No dobrze, od razu wiedziałem, że to są biznesmeni, a my jesteśmy mięsem armatnim; mamy dla nich walczyć, a oni będą zbierali pieniądze. Ja dzisiaj mam do nich iść, bo to jest wielkie UFC, bić się za groszę, a mam trzydzieści jeden lat i rodzinę? Mam wracać do miejsca, w którym byłem pięć, sześć lat temu, i bić się za grosze czy też centy tylko dlatego, że to niby najlepsza organizacja na świecie? Dla mnie najlepsza organizacja na świecie to KSW. Tu się biję, tu zarabiam te pieniądze, które chcę zarabiać. Nie potrzebne mi to UFC.

Spadły gromy i jak mam być szczery to moim zdaniem, od tamtej pory Czeczen z polskim obywatelstwem zaczął gromadzić antyfanów. Ambicje jego kibiców się nie spełniły. Nie ukrywam, że do końca życia będą prowadzone dyskusje na temat tego, co Khalidov osiągnąłby w UFC. Wielokrotnie o tym mówiłem w naszej audycji MMA TuNajt, ale powtórzę. Nawet dziś jestem przekonany, że TOP 10 UFC jest absolutnie w zasięgu mistrza KSW. Wolę fakty niż gdybanie, więc nie będę się upierał i przekonywał do swojej racji, po prostu tak uważam.

Przez te 5 lat tak naprawdę temat nie został odgrzany, nie poznaliśmy kulis tych rozmów, aż do teraz. W marcu ukazała się książka pt. Lepiej byś tam umarł autorstwa Mameda i Szczepana Twardocha, z której pochodzą cytowane fragmenty, a oto kolejny:

M.K.: Tak, a potem było: „Mamed, ty nie masz sportowego podejścia”. Głupoty gadali. Żaden z tych ludzi, którzy to mówili, na moim miejscu by tego nie zrobił. Jestem tego pewny w stu procentach. Jakbyś miał zarabiać sto złotych, ale bić się w UFC, to nigdy byś tam nie poszedł, tym bardziej że poświęciłeś tyle lat dla tego sportu, do czegoś się dołożyłeś, żeby coś tutaj zbudować. A co więcej – oni powiedzieli, że jestem nieznany u nich na rynku, że nie jestem dla niech wiele wart, a później taki amerykański portal zrobił badanie, właśnie w tym czasie, kogo by amerykańscy kibice chcieli zobaczyć w UFC – to znaczy: kogo spoza UFC. I w tym głosowaniu byłem pierwszy. Czyli jednak jestem znany. Pomyślałem: „Jak taka rozmowa, to zostaje tam, gdzie mi jest fajnie, gdzie jestem zadowolony”. Zostałem w Polscie i KSW.

Sytuacja jest analogiczna jak w 2012 roku, Mamedowi skończył się kontrakt, ma wolną rękę. Chodzą słuchy, że UFC wystosowało nową propozycję, rozmowy z KSW trwają, ACB również jest zainteresowane. Jestem pewien, że Mamed na emeryturę nie odejdzie i będzie się bił dla ACB. Pytanie brzmi czy dla KSW też? Bo dla UFC na pewno nie. W USA Mamed nadal nie jestem magnesem na Pay-Per-View, poza tym ma swoje lata, w Europie może dyktować warunki, a tam będzie musiał budować swoje nazwisko niemal od nowa mając 37 lat. We wrześniu mamy poznać decyzję Khalidova, ale pewne jest to, że wróci. Na pewno do ACB, ale czy też do KSW? Przekonamy się pewnie w ciągu 2 miesięcy, na razie Mamed przebywa w Groznym u rodziny. A wy jak sądzicie? Gdzie swoją pierwszą walkę po KSW Colosseum stoczy mistrz organizacji? Piszcie w komentarzach!

 

źródło: Szczepan Twardoch i Mamed Khalidov – „Lepiej byś tam umarł”