Marcin Tybura jest już w Abu Zabi. „Tybur” w najbliższą sobotę na gali UFC 251 zmierzy się z Maximem Grishinem.
Podróż do Abu Zabi prowadziła najpierw przez Londyn, gdzie Marcin Tybura i cały sztab trenerski przeszli testy na obecność koronawirusa, a następnie dopiero ruszyli w podróż do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. „Tybur” udzielił wywiadu Przemysławowi Osiakowi z Przeglądu Sportowego, w którym zdradził, ile razy był już badany na obecność COVID-19.
W Abu Zabi przeszliśmy już po dwa testy, a ja nawet trzy, bo jeden z jakiegoś powodu się nie udał. Doliczając badanie z Londynu, za mną już cztery testy na koronawirusa.
stwierdził Tybura.
Polak wypowiedział się również na temat zasad bezpieczeństwa panujących obecnie w Abu Zabi.
Także tutaj wprowadzono restrykcyjne zasady, musieliśmy pozostać w pokojach przez 48 godzin. W poniedziałek wreszcie mogliśmy wyjść na zewnątrz. Byliśmy już nawet w drodze na plażę, gdzie zbudowano specjalny oktagon (gala odbędzie się w innym miejscu i pod dachem), ale okazało się, że to miejsce nie jest jeszcze otwarte. Inna sprawa, że temperatura nie zachęca do spacerów. Dziś były 42 stopnie. Z okna widać tor Formuły 1, a po hotelu przemieszczają się pracownicy ubrani w specjalne skafandry. Wszystko po to, by koronawirus nie stanął na przeszkodzie żadnej z czterech planowanych na lipiec gal UFC na wyspie Yas.
Marcin zdradził również, że ma zapewnione warunki do tego, aby mógł trenować wraz ze swoim sztabem.
Mamy do dyspozycji duży pokój bez mebli. Tam trenujemy, zresztą w hotelu wszyscy pracują nad formą. Gdy wyjdzie się na balkon, cały czas słychać, jak ktoś uderza w trenerską tarczę.
powiedział Tybura.
Zobacz także: Aljamain Sterling w drodze na „Fight Island”. Szykuje się jakieś zastepstwo?
źródło: Przegląd Sportowy