(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)
Krótki wywiad z Marcinem Lasotą, niepokonanym zawodnikiem Cage Warriors oraz liderem Polskich rankingów kategorii -57 kg.
- Witaj Marcin co u Ciebie słychać?
Witam. U mnie wszystko okej. Trenuję, jestem zdrowy nie mam kontuzji, coraz ładniejsza pogoda a wiec jestem zadowolony.
- Od Twojej ostatniej walki minęło już parę miesięcy jakbyś ją na chłodno ocenił?
-Tak, od mojej ostatniej walki minęło już troszkę czasu. Z walki jestem zadowolony. Udanie zadebiutowałem w Cage Warriors, wygrałem i z tego się ciesze.
- Kiedy po raz kolejny kibice będą mogli zobaczyć Cię w akcji ? I czy będzie to po raz kolejny Cage Warriors czy może walka w Polsce czy jeszcze inny wariant?
Kolejną walkę stoczę w Cage Warriors. Myślę, że jakoś na dniach się wyjaśni i będę mógł powiedzieć o terminie, przeciwniku i miejscu walki.
- Jakbyś miał porównać Cage Warriors z MMA Attack to która z tych organizacji wypada wg. Ciebie lepiej?
Według mnie jedna i druga gala były zorganizowane bardzo dobrze i na podobnym, wysokim poziomie.
Jako człowiek z perfekcyjnym rekordem czujesz jakąś dodatkową presję z okazji każdej kolejnej walki?
Ciężkie pytanie, presja na pewno trochę jest. Staram się jednak o tym nie myśleć a ciężko pracować na treningach i skupić się na kolejnej walce i kolejnym przeciwniku.
- W zeszłym roku na Attacku skrzyżowałeś rękawice z Tymkiem Świątkiem, który z Twoich rąk doznał pierwszej porażki. Czy ta walka miała jakiś pod tym względem szczególny wymiar czy po prostu przeciwnik jak przeciwnik?
Każda walka jest dla mnie bardzo ważna i każdą chcę tak samo wygrać. Więc zwycięstwo nad Świątkiem było bardzo ważne i cieszę się, że wygrałem z Tymkiem.
- Jak już rozmowa o rekordach, Twój klubowy kolega Paweł Pawlak w sobotę stoczył pierwszą walkę z UFC i niestety doznał pierwszej porażki. Jak z Twojej perspektywy wyglądała ta walka?
Cóż porażki zdarzają się, to jest sport. Tym razem Paweł przegrał walkę, ale mam nadzieję, że ta porażka nauczyła go bardzo wiele, wyciągnie z niej wnioski i wróci silniejszy po kolejne zwycięstwo. Moim zdaniem Pawła zjadł trema i stres o czym on sam mówi. Umiejętności na pewno mu nie brakuje, w tej walce zadecydowała „głowa”.
- Czy myślisz, że Paweł ma szansę utrzymać się po tej walce w UFC?
Mam nadzieję, że Paweł dostanie jeszcze szanse od UFC.
- Pewnie jak każdy zawodnik marzysz o UFC. Jak myślisz czy z okazji gali, która ponoć za rok ma się odbyć w Polsce – zobaczymy w octagonie Marcina Lasote?
Na ten moment nie myślę o UFC. Chcę wygrać moją następną walkę dla Cage Warriors a co potem będzie zobaczymy. Wiadomo UFC do marzenie, które mam nadzieję, że prędzej czy później się spełni, ale jak już wcześniej napisałem moim marzeniem na tą chwilę jest to aby wygrać kolejną walkę.
- I jedno pytanie z innej beczki. Kto jest Twoim największym sportowym idolem i dlaczego?
Mam ich paru. Moim największym sportowym bohaterem jest na pewno BJ Penn. BJ to świetny zawodnik, był i jest dla mnie mistrzem w tym co robi. Kolejnym idolem jest na pewno José Mourinho. W książce którą przeczytałem oraz na obserwowaniu poczynań Jose można dostrzec, że dla niego „nie możliwe” nie istnieje. Tylko dzięki ciężkiej i sumiennej pracy każdy może spełniać swoje marzenia.
- Dzięki za odpowiedzi na pytania. Z mojej strony to wszystko. Jeśli chcesz komuś za coś podziękować to ten czas i miejsce.
Na końcu chciałbym podziękować moim trenerom, za pomoc i mój rozwój jako zawodnika, moim klubowym kolegom, oraz mojemu głównemu sponsorowi firmie : „SMMASH”
Rozmawiał Tomek Kurowski