Marcin Prachnio w wywiadzie na kanale Sparring Partner opowiedział m.in. o przymusowej przerwie od sportu spowodowanej kontuzjami oraz o swojej następnej walce. Zabrał również głos w sprawie, która organizacja, ONE czy UFC, jest lepsza pod względem organizacyjnym.
Marcin Prachnio ostatnio w oktagonie był widziany we wrześniu 2018 roku, kiedy to został znokautowany przez Magomeda Ankalaeva. Po tamtym pojedynku, borykał się z różnymi kontuzjami i dlatego właśnie nie widzieliśmy go w klatce od półtora roku.
Zniknąłem, ponieważ miałem ciężki okres w życiu i w karierze. Po ostatniej walce doznałem kontuzji i na trzy miesiące byłem wyłączony praktycznie ze wszystkiego, ponieważ miałem składaną szczękę. Jak już wróciłem do zdrowia, to zerwałem sobie jeszcze nogę. Wyłączyło mnie to na kolejny rok. Z tym, że to nie było tak, że nic nie robiłem. Starałem się robić to co mogę. Chodziłem na siłownię – nie trenowałem na macie. Później mogłem już trochę biegać. Czym dalej od kontuzji, tym więcej mogłem robić. Zaczynałem trenować na macie. Wszystko wracało do normy.
31–latek oznajmił, że chciał zawalczyć w kwietniu, bądź w maju, ale uniemożliwiła mu to pandemia koronawirusa. Jednakże, jak sam mówi, wciąż trenuje i liczy na to, że już niedługo wejdzie do klatki ponownie.
Teraz byłem już w bardzo dobrej formie. Miałem zamiar walczyć w kwietniu, może na początku maja. Ale wyszło, jak wyszło niestety [nawiązanie do odwołania gal z powodu epidemii]. Moja walka przeciągnie się pewnie znowu o kilka miesięcy. Dalej trenuję, podtrzymuję formę. Niebawem zobaczycie mnie na pewno w oktagonie.
Zawodnik pochodzący z Warszawy, mimo dwóch porażek z rzędu w największej organizacji MMA na świecie, powiedział, że nie został z niej zwolniony. Liczy również na to, że panująca epidemia nie wpłynie na jego zatrudnienie i ma nadzieję, że swój kolejny pojedynek stoczy pod szyldem UFC. Stwierdził także, że wyciągnął wnioski z ostatnich porażek i z nadzieją patrzy w przyszłość.
Naciskałem na walkę w kwietniu, ale już mamy kwiecień – może się nie udać. W UFC dalej jestem. Nikt nie powiedział, że mnie zwolnili po tych dwóch walkach. Zobaczymy, co się stanie przez tego wirusa. Może powiedzą, że mnie wywalają, bo nie mają kasy. Zobaczymy, co będzie. Prezes UFC powiedział, że nikogo nie będą zwalniać. Ja w to wierzę, liczę na to. Kolejna walka w UFC, miejmy nadzieję.
Mam nadzieję, że dalej będzie szło, tak jak kiedyś ONE [Championship]. Po to dużo trenuje, po to wyciągam wnioski z tych poprzednich walk – mam nadzieję, że dobrze to robię. Możesz popatrzeć na Janka [Błachowicza]. Też miał kilka przegranych walk, ale dalej trenował, wyciągnął wnioski i w końcu poszło.
Prachnio, przed podpisaniem kontraktu z UFC, walczył w ONE Championship, gdzie wygrał wszystkie pojedynki. Zapytany przez Wiktora Bidasa z Shiro Aka, która z tych dwóch organizacji jest lepsza pod względem organizacyjnym, odpowiedział następująco:
UFC jest lepszą organizacją, tak organizacyjnie. Na mnie zrobiło fajne wrażenie, że na galę nie wszyscy wyjeżdżają o tej samej porze. Jest to stopniowe wywożenie na galę. Nie musisz siedzieć cały dzień i czekać, kurczę, na tej sali, kiedy w końcu ja. Tylko jedziesz, masz tam półtorej godziny i się bijesz. Wszystko też było zapewnione. Dostajesz tam kanapki, banany, wodę. Ciuchy dostajesz od UFC, czego nie było w ONE Championship. W ONE Championship to tak bardziej amatorko było. Też to fajnie wyglądało, też był dosyć wysoki poziom, ale czegoś tam brakowało jeszcze.
Zobacz także: Kelvin Gastelum wskazuje trzech potencjalnych rywali na kolejny pojedynek
Źródło: Sparring Partner/Youtube