Marcin Tybura opowiada o różnicach między JacksonWink a klubami MMA w Polsce [WYWIAD]

źródło: YouTube / UFC

Marcin Tybura szykuje się do listopadowej walki z Markiem Huntem, czołowym zawodnikiem UFC w wadze ciężkiej. – Nie lubię traktować rywali w stylu: „wow, walczę z legendą!”. Chłodna głowa przede wszystkim. (…) Raczej odczuwam dumę, że otrzymałem taką szansę. – mówi.

W rozmowie z portalem Sport.pl 31-letni Marcin Tybura (16-2 KO) opowiada o treningach w nowym klubie i przygotowaniach do UFC Sydney, gdzie 19 listopada w walce wieczoru zmierzy się z Markiem Huntem (13-11).

Marcin jest bardzo zadowolony z tego, że może trenować w JacksonWink. Mówi:

Pierwsze treningi oceniam bardzo pozytywnie. Atmosfera w klubie jest niezwykle przyjazna. Zostałem bardzo dobrze przyjęty przez trenerów. Właściwie od pierwszego treningu wdrażają mi plan taktyczny na mojego najbliższego przeciwnika, więc jestem mega zadowolony.

Zapytany, na czym polega różnica między czołowymi polskimi klubami, a tymi najlepszymi na świecie, odpowiada:

Przede wszystkim to co odróżnia JacksonWink od klubów w Polsce – to liczba zawodowców na macie. Praktycznie każdy, kto przychodzi do klubu jest regularnie walczącym zawodowcem. Dlatego treningi to czysta przyjemność. A kadra trenerska jest znacznie bardziej rozbudowana niż u nas. Są tu sami bardzo doświadczeni trenerzy, nie tylko w poszczególnych płaszczyznach, ale przede wszystkim w MMA. Formuła treningu też jest trochę inna.

W mojej grupie głównie się sparuje. Są oczywiście elementy techniki, ale stanowi to jednak mniejszą cześć treningu. Intensywność sparingów jest stopniowana, co daje możliwość adoptowania nowych technik od razu w sparingu.

Mark Hunt został już przez Marcina i jego trenerów rozpracowany, zatem zawodnik doskonal wie, na czym się skupić, gdy znajdą się już w oktagonie:

To żadna tajemnica, że [Hunt] mocno bije. Ma silny nokautujący cios, dlatego największym zagrożeniem z jego strony będzie stójka. Teoretycznie ma kiepskie warunki fizyczne jak na wagę ciężką [Hunt mierzy 178 cm – red.], ale szybkość, precyzja i siła ciosu jest u niego na bardzo wysokim poziomie. Ciągle jest bardzo niebezpieczny.

Tybura przyznaje, że będzie starał się zejść z Huntem do parteru:

Najprawdopodobniej tak, ale nie jestem typem zawodnika, który tylko rzuca się w nogi. Zacznę w stójce i na spokojnie poszukam okazji do obalenia. Nie będę jednak unikał walki na pięści.

Cały wywiad znajdziecie TUTAJ.

 

źródło: Sport.pl