W finale turnieju wagi ciężkiej RIZIN Marek Samociuk zmierzył się z Aleksandrem Soldatkinem. 

Marek zaczyna od kopnięcia, potem wchodzi w wymianę ciosów z rywalem. Soldatkin odgryza się pojedynczymi ciosami. Obaj bardzo spokojni, po wyprowadzeniu akcji od razu zwiększają dystans i badają się. Marek regularnie kopie. Obaj celnie trafiają na głowę. Przez moment aktywniejszy w walce jest Soldatkin. Na twarzy Samociuka pojawiają się pierwsze ślady. Samociuk zaczyna przepuszczać coraz więcej ciosów, Rosjanin przejmuje inicjatywę, wyprowadza wysokie kopnięcie. Marek przewraca się na chwilę w wyniku potkniecia, but szybko wstaje. Widać, że Soldatkin nie chce iść w parter.Soldatkin nie chce iść w parter.

Do drugiej rundy wychodzą obaj zmotywowani i nie bardzo zmęczeni. Widać, że ruszają się pewnie i dość szybko. Soldatkin kopie middle, Marek wygląda, jakby ustawiał celownik. Rosjanin boksuje bez zarzutu i dołącza do swojego arsenału kopnięcia. Sporo ciosów rywala ląduje na rękawicach Polaka. Ten sukcesywnie okopuje nogę Soldatkina. W końcówce drugiej minuty Marek idealnie w moment obala i próbuje ustabilizować pozycję. Jest w półgardzie, więc nie daje rady zrobić wielkich zniszczeń.

Marek zaczyna od mocnych ciosów, Soldatkin zaś kopie lowkicki, a sam broni swojej nogi, która już solidnie okopana i czerwona. Jest mniej eksplozywny. Polak próbuje obalić, nieskutecznie, Soldatkin zrywa klincz – woli boksować. Rosjanin, wyraźnie zmęczony, trafia rywala przypadkowo palcem w oko. Marek nie robi zbyt długiej przerwy, bo narożnik krzyczy do niego, żeby nie dał odpocząć przeciwnikowi. Po powrocie do walki, niestety, Samociuk trafia w krocze rywala i znów około 40 sekund przerwy. Rosjanin odzyskuje rezon. Po tym, jak wypadł mu ochraniacz na zęby, a Marek ruszył do niego, dochodzi nawet do słownej scysji. Sędzia zarządza ponownie start walki i w końcówce starcia jest już regularna bijatyka.

Jednogłośną decyzją sędziów w walce zwycięża Aleksandr Soldatkin.