Marek Samociuk wrócił do klatki w wielkim stylu! W starciu z groźnym Jose Augusto od pierwszych sekund narzucił swój plan – dewastujące calf kicki, skuteczny lewy prosty i kontrola dystansu dały mu wyraźną przewagę. Mimo mocno rozbitego nosa, Samociuk nie zwalniał tempa i po trzech rundach zasłużenie wygrał na punkty. To była walka z charakterem, determinacją i świetną taktyką!
Odbierz nawet 300 zł NA START – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Runda 1:
Od samego początku Marek Samociuk narzucił swoje warunki. Już pierwszy calf kick posłany przez Polaka zrobił wyraźne wrażenie na Jose Augusto – Brazylijczyk zachwiał się i był wyraźnie zaskoczony siłą otwierającego ciosu. Augusto próbował odpowiedzieć niecodziennym łokciem 12–6 w stójce, jednak Marek świetnie kontrolował dystans, konsekwentnie pracując lewym prostym, który otwierał mu drogę do kolejnych niskich kopnięć. Jose w odpowiedzi próbował zmiany pozycji na mańkuta, jednak to nie zatrzymało dobrze mierzącego prawą ręką Samociuka. Kolejne celne ciosy z prawej ręki wchodziły na głowę Augusto, który kompletnie nie miał odpowiedzi na systematyczne rozbijanie łydki przez Polaka.
Runda 2:
Druga odsłona zaczęła się niemal identycznie – kolejne low kicki i natychmiastowa reakcja bólu na twarzy Jose. Marek spróbował obalenia, jednak bez powodzenia. Coraz wyraźniej widać było, że Augusto szukał pojedynczych, mocnych uderzeń – kilka z nich doszło celu, w tym mocny lewy, który wyraźnie rozbił nos Samociuka. Polak jednak nie pozostawał dłużny – odpowiedział dobrym prawym prostym, po którym od razu dołożył wysokie kopnięcie. W drugiej rundzie widać było próbę ofensywy grapplingowej ze strony Samociuka, choć nieprzygotowane zejścia po nogi nie robiły wrażenia. Mimo to udało mu się złapać rywala ciosem, po którym Augusto stracił balans.
Runda 3:
W trzeciej rundzie calf kicki wróciły z pełną mocą, a Augusto coraz częściej cofał się do lin i narożnika, nie będąc w stanie zneutralizować ofensywy Samociuka. Mimo widocznie rozbitego nosa i oznak zmęczenia, Marek narzucał tempo – uderzał seriami, walczył tak zwanymi wiatrakami, starając się przekonać sędziów, że to on jest stroną aktywniejszą.
Marek Samociuk pokonał Jose Augusto przez jednogłośną decyzję sędziów.