W rozmowie z portalem Sport.interia.pl Martin Lewandowski skomentował aktualny etap rozmów z Mamedem Khalidovem na temat przedłużenia jego współpracy z organizacją KSW i przedstawił swoją opinię o nastrojach społecznych wokół czeczeńskiego zawodnika.
Oto wybrane fragmenty wywiadu Artura Gaca z Martinem Lewandowskim:
Artur Gac, Interia: Podobno Mamed Khalidov jest na etapie rozważania kilku wariantów: pozostania w KSW, związania się z ojczystą federacją ACB lub zakończenia kariery.
Martin Lewandowski: – Jest jeszcze czwarty wariant, będący połączeniem startów w KSW i ACB. Z naszej strony to ustępstwo negocjacyjne, z tej racji, że jest to czeczeńska organizacja. Dlatego mocno bierzemy pod uwagę, że chodzi o rodzimą federację Mameda, do której na pewno ma sentyment i chce wspomóc swoich rodaków.
Khalidov obecnie jest poza Polską?
– Owszem, Mamed przebywa w Czeczeni, a w Polsce będzie pod koniec września. Na ten czas daliśmy sobie ostateczny termin, żeby móc podjąć finalne decyzje.
Sprawa jest paląca?
– Nie oszukujmy się, jeśli Mamed będzie dla nas walczył, to jego obecność kompletnie zmienia perspektywę organizacji gal i pierwszego półrocza 2018 roku. Dlatego nie możemy z tym za długo czekać.
(…)
Khalidov jest na etapie ewentualnej wyprowadzki z Polski?
– Nie, nie ma żadnych takich głosów. Mamed nadal czuje się Polakiem, ma tutaj żonę, dziecko i dom. W Polsce żyje, w naszym kraju odprowadza podatki i tu też ściga go Centralne Biuro Śledcze (śmiech).
(…)
Gdyby górę miała wziąć decyzja, pewnie najmniej oczekiwana przez fanów Mameda, o zakończeniu kariery, to jaki główny argument przedkłada gwiazdor?
– Z mojego punktu widzenia pierwszą kwestią jest to, że Mamed już wiele lat jest aktywny w tym sporcie, i już czasem może nie mieć „zęba” do tej dyscypliny i do walk. A po drugie, sądzę, że sytuacja geopolityczna nie jest tu bez znaczenia. Oto człowiek, który dumnie reprezentował Polskę, startował pod naszą flagę i był naszym ambasadorem za granicą, gdy tylko lekko zmieniły się nastroje, nagle jest mocno krytykowany przez kibiców. Jego rozczarowanie może wpływać na decyzję, bo Polska po prostu stała się trochę niegościnnym krajem. Pamiętajmy, że cały kontekst, a nie tylko zwycięstwa, porażki i pieniądze, wpływają na decyzje.
Khalidov, z uwielbianego wojownika, w jednej chwili stał się obiektem skomasowanych ataków.
– Jako fani powinniśmy pamiętać, że zawodnik ma swoje zasady i przez to nie powinniśmy wygwizdywać wygranej przez niego walki, tylko dlatego że przestajemy go lubić. Ja rozumiem, że jest to trochę efekt wielkiej popularności i tak też to Mamedowi tłumaczyłem. Mówiłem, że takie jest życie i ludzie będący na świeczniku, bardziej narażają się na „strzały” negatywne niż pozytywne. Niemniej na pewno niesympatyczny akcent z gwizdaniem na PGE Narodowym, na gali która była całkowitym sukcesem, z pewnością go nie podbudował. Moim zdaniem zachowanie Mameda było superpoprawne. Będąc na jego miejscu, myślę, że po takich gwizdach „nawciskałbym” wszystkim. Może następnego dnia bym żałował, ale w pierwszym odruchu byłbym bardzo niesympatyczny. Tymczasem on wyszedł z oktagonu, nie chcąc komentować zachowania ludzi. Według mnie gwizdy były kompletnie niesłuszne, Mamed nie zasłużył na takie traktowanie, po tylu latach dumnego reprezentowania naszego kraju.
Cały wywiad jest dostępny TUTAJ.
źródło: sport.interia.pl