Mateusz Gamrot wyjechał już do Las Vegas na swoją kolejną walkę, gdzie za parę dni zmierzy się z doświadczonym Jeremym Stepehnsem. Przed tym pojedynkiem „Gamer” wielokrotnie zapowiadał świetną formę, nad którą pracował na Florydzie w klubie American Top Team.

Dla Polaka będzie to trzeci występ w oktagonie. W debiucie skrzyżował rękawice z Guramem Kutateladze, z którym przegrał przez niejednogłośną decyzję. Pół roku później nie pozostawił rozstrzygnięcia pojedynku sędziom, nokautując Scotta Holtzmana w drugiej rundzie. Jak sam przyznał po niepowodzeniu w debiucie, stał się jeszcze bardziej zdeterminowany, by bezkompromisowo dominować w oktagonie.

Szasnę dynamicznego rozwoju dał mu klub ATT na Florydzie, gdzie na co dzień trenuje też Joanna Jędrzejczyk. Była mistrzyni jakiś czas temu na swoich mediach społecznościowych pochwaliła Gamrota, który dzięki ciężkiej pracy wyrobił sobie znaczącą pozycję wśród innych klubowiczów i jednocześnie zawodników UFC.

Polak sam przyznaje, że pobyt na Florydzie dał mu wiele:

Moja pewność siebie i doświadczenie poszybowały w górę. Teraz jestem zupełnie innym zawodnikiem, o wiele lepszym i mądrzejszym.

Cieszy się również z tego, że UFC zestawiło go z tak dużym i znanym w USA nazwiskiem, jakim jest Stephens. Dzięki wygranej z tak doświadczonym zawodnikiem, Polak jest pewny sporego awansu w organizacji. Dodaje:

Jestem głodny sukcesu. Mam obsesję na punkcie zdobycia pasa.  

źródło: ufc.com, Instagram/Joanna Jędrzejczyk