Sklasyfikowany na 13 miejscu w rankingu wagi ciężkiej UFC Matt Mitrione po wypełnieniu kontraktu zdecydował się na przejście do największego konkurenta, federacji Bellator.

Matt Mitrione jako jeden z niewielu zawodników na świecie, całą swoją karierę toczył w organizacji UFC. Zaczął od reality show The Ultimate Fighter z numerem 10. W finałowej gali tego turnieju zadbiutował zawodowo, odprawiając w dziesiątej sekundzie drugiej rundy Marcus Jonesa, który po tej walce zakończył karierę z rekordem 4-2. W drugiej swojej walce zmierzył się z gwiazdą YouTube, a aktualnie również zawodnikiem Bellatora – Kimbo Slice’em, pokobnując go pod koniec drugiej rundy przez techniczny nokaut. Po 5 zwycięstwach z rzędu przyszły 2 porażki, z Cheickiem Kongo – kolejnym zawodnikiem drugiej federacji MMA na świecie, oraz ze zwycięzcą 10 edycji TUF – Royem Nelsonem. Po szybkiem KO w następnej walce przyszła trzecia porażka z innym finalistą tej samej edycji reality show, a później 3 wygrane przez nokaut, i wszystkie w pierwszych odsłonach walki. W swoich 9 zwycięstwam Matt tylko raz doczekał się decyzji, poza tym zawsze kończył rywali przed czasem, sam przegrywając w ten sposób jedynie 2-krotnie. Ostatnie 2 porażki wypełniły kontrakt Mitrione, który w wieku 37 lat sam zakończył swoją przygodę z UFC. Poszedł w ślady Phila Davisa, Bensona Hendersona czy Wanderleia Silvy. Z pewnością dużo znaczenie miało w tym podpisanie umowy sponsorskiej z Reebokiem przez UFC, co ugodziło niemal wszystkich zawodników czołowej organizacji MMA w kieszenie. Nie da się ukryć, że Bellator jest łakomym kąskiem ponieważ daje wolnę rękę jeśli chodzi o umowy sponsorskie oraz nie współpracuje w takim stopniu z komisjami antydopingowymi jak UFC.

Kolejnym zawodnikiem, któremu kończy się kontrakt jest Rory MacDonald. Przed jego ostatnią walką w kontrakcie strony nie doszły do porozumienia, za sprawą kwestii finansowych. Rory twierdzi, że jest wart więcej niż oszacowali włodarze UFC i poczeka na rozwój wypadków po swojej następnej i jednocześnie ostatniej – szóstej walce w aktualnym kontrakcie. Ma zamiar udowodnić swoją wartość, po czym ponownie wznowi negocjacje jako wolny zawodnik i nie ukrywa, że wybierze najkorzystniejszą finansowo ofertę. Czy to już ten moment, w którym umowa z Reebokiem odbija się co raz głośniejszą czkawką? Czy kolejni zawodnicy wezmą przykład z Hendersona, Mitrione czy Davisa? Jak zwykle czas pokaże…

 

foto: UFC