W sobotnim starciu na gali UFC Fight Night w Argentynie, Santiago Ponizibbio (27-3) przez 4 rundy brutalnie okopywał lowkick’ami nogę przeciwnika. Doprowadziło to do sytuacji, że Magny w pewnym momencie podskakiwał na jednej nodze w oktagonie. Automatycznie stał się łatwym celem i został znokautowany przez rywala. Przez internet przelała się się fala krytyki, że narożnik, ani sędzia nie przerwali pojedynku. Główny zainteresowany jest odmiennego zdania.
W rozmowie z dziennikarzami na konferencji, po walce Neil Magny (21-7) powiedział, że nie ma pretensji do Herba Dean’a, który był sędzią głównym pojedynku i byłby rozczarowany, gdyby jego narożnik rzucił ręcznik.
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Kiedy jestem w środku, wiem że mam chronić swoje zdrowie przez cały czas. Jeśli wciąż tam jestem, to walczę dalej. Decyzja należy wyłącznie do mnie lub sędziego, jeśli jestem w pozycji nie pozwalającej na obronę lub odpowiedź na ciosy. Ale myślę, że byłbym jeszcze bardziej rozczarowany, gdybym się wtedy poddał lub moi trenerzy rzucili ręcznik. Wolałbym gryźć i drapać do ostatniej sekundy, dając z siebie wszystko.
Przeciwnik postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Przez większość walki dominował Amerykanina, stosując na przemian lewy prosty i lowkicki na nogę wykroczną. Przewaga Santiago powiększała się rundy na rundę. Mimo, że Neil Magny w przeszłości wychodził już z poważnych opresji, jak chociażby podczas walki z Hectorem Lombardem, tym razem został ciężko znokautowany. Na konferencji oddał szacunek umiejętnościom Argentyńczyka.
Ten gość ma niesamowity timing i świadomość tego gdzie wyląduje jego cios. Rzucił tym swoim prostym i trafił mnie proso w oko, co mocno ograniczyło moją widoczność ale i tak czapki z głów. Rzucał tymi ciosami perfekcyjnie. Lądowały dokładnie tam gdzie powinny.
Choć w oktagonie uraz nogi wyglądał bardzo poważnie, Neil Magny twierdzi, że na gorąco nie zauważył żadnej poważnej kontuzji kostki, czy kolana.
źródło: mmafighting.com