Cezary Oleksiejczuk zdradza, jak brazylijski zawodnik UFC Caio Borralho przerwał własne przygotowania do walki, by wspierać go podczas debiutu w Dana White’s Contender Series, a także analizuje prawdopodobne przyczyny przegranej przyjaciela.
Cezary Oleksiejczuk nie ukrywa, jak wielkie znaczenie miało dla niego wsparcie ze strony brazylijskich kolegów podczas przygotowań do walki w Dana White’s Contender Series. Szczególnie docenia zaangażowanie Caio Borralho, który mimo własnych przygotowań do pojedynku z Nassourdinem Imavovem, znalazł czas, by wspierać Polaka.
Caio jest naprawdę mega gościem, bardzo dobrym trenerem, dał mi bardzo dobre wskazówki przed tą walką. Pamiętałem je do samego końca.
przyznaje Oleksiejczuk w rozmowie z naszym portalem.
Polski zawodnik opowiada o niezwykłej sytuacji, która miała miejsce tuż przed jego wyjściem do klatki:
Wychodziłem już jakieś 10 minut przed wejściem do oktagonu i nagle dzwoni telefon. Trener przychodzi i pokazuje mi właśnie Caio. On normalnie przypomniał mi dokładnie to, co trenowaliśmy.
Borralho, mimo że sam znajdował się w kluczowym momencie przygotowań do własnej walki, znalazł czas, by mentalnie wesprzeć Polaka.
Przypomniał mi te słowa, żebym był spokojny, żebym się nie podpalał, że mój czas przyjdzie. Bardzo mocno nas wspierają chłopaki z Brazylii, Caio zwłaszcza. Bardzo mi pomógł w tych przygotowaniach.
podkreśla Czarek.
Warto przypomnieć, że Borralho oglądał walkę Polaka na żywo, przerywając własną regenerację przed pojedynkiem z Imavovem. Świadczy to o wyjątkowej relacji, jaka wytworzyła się między zawodnikami podczas wspólnych treningów w Brazylii.
Cezary Oleksiejczuk ma swoją teorię na temat późniejszej porażki Borralho z Imavovem na UFC Paris, gdzie Brazylijczyk przegrał wyraźnie przez jednogłośną decyzję sędziów (50-45, 2x 49-46).
Coś nie poszło tutaj chłopakom. Wydaje mi się, że oni zbyt późno przylecieli do Europy, bo bodajże chyba 7 czy 8 dni przed walką oni dopiero zlecieli tutaj do Paryża. Powiem ci, że jak ja latałem z Polski do Vegas z Michałem na walki, to na mnie było krótko 2 tygodnie, a normalnie nawet większa połowa mnie to od razu jak tam doleciałem na miejsce to ja czułem się tragicznie.
analizuje Oleksiejczuk.
Polski zawodnik zwraca uwagę na problem aklimatyzacji:
W Brazylii jak leciałem, niby tylko 4 godziny, a ja dopiero po 6-7 dniach dochodziłem do siebie i dopiero czułem, że mogę walczyć na pewnych obrotach. Mi się wydaje, że tutaj mógł być też ząb, że oni po prostu za krótko przylecieli tutaj właśnie do tego Paryża, żeby się zaaklimatyzować.
Oleksiejczuk podkreśla, że zmiana stref czasowych to poważne wyzwanie dla Caio oraz Maurico Ruffy’ego, który przegrał z Benoitem Saint-Denisem:
Zbijanie wagi, różnica czasowa, no to jest jak ktoś nie walczył i nie był, to nie może sobie zdać z tego sprawy. To jest bardzo ciężka sprawa, żeby zaaklimatyzować się w te kilka dni, co oni przyjechali, to jest wręcz niemożliwe. (…) No i pewnie to też zbijanie wagi Caio, bo on tak naprawdę na tej walce w Chicago był tam zastępcą jak wszyscy wiemy. No tam też musiał dygać dużo tych kilogramów, przyleciał tutaj, aklimatyzacja, znowu zbijanie wagi. Wydaje mi się, że to mogło mieć duży wpływ na te pojedynki.
dodaje polski zawodnik.
Oleksiejczuk podkreśla, że jego relacje z zespołem Fighting Nerds wykraczają daleko poza standardową współpracę treningową:
Za drugim razem, jak pojechaliśmy, to już było o wiele lepiej. Każdego z trenerów znaliśmy, koledzy z maty też już po prostu… ta więź się zacisnęła i fajnie to wygląda. Do dzisiaj mamy kontakt, codziennie staramy się utrzymywać relacje z chłopakami, z trenerami, wymieniamy się wiadomościami.
Młodszy z braci Oleksiejczuków planuje kontynuować współpracę z brazylijskim zespołem:
Myślę, że tam będziemy gościć już przed każdą walką, że będziemy robić tam obozy treningowe.
Wsparcie, jakie otrzymał od Borralho i innych zawodników z Fighting Nerds, z pewnością przyczyniło się do imponującego występu Cezarego w Contender Series i zdobycia upragnionego kontraktu z UFC.