Rafael Celestino – niedoszły rywał Cezarego Oleksiejczuka na FEN 56 – skomenował fakt odwołania walki w bardzo niewybredny sposób. Nie pozostawił suchej nitki na organizacji oraz na jej prezesie – Jakubie Borowiczu.

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Jak wiemy już od wczoraj, na sobotniej gali FEN 56 we Wrocławiu nie zobaczymy starcia między Cezarym Oleksiejczukiem (13-3) z Rafaelem Celestino (14-5-1). Prezes Fight Exclusive Night, Jakub Borowicz, wyjaśnił w programie „Koloseum”, że zawodnik nie dotrze do Polski. Mimo zapewnionych biletów z lotniska w Sao Paulo, Celestino i jego sztab chieli lecieć z oddalonej o 700 km Brasilii, co wywołało spore zamieszanie. Po ostrej wymianie zdań między sztabem a zawodnikiem, a także ostrych publicznych wypowiedziach Brazylijczyków o organizacji, federacja zdecydowała się zakończyć z nim współpracę, a walkę z byłym mistrzem FEN odwołano.

Zirytyowany Celestino nagrał całą serię stories na Instagramie, w których przedstawia swoją wersję wydarzeń i wylewa frutrację na organizatora. Obrywa się nie tylko prezesowi, ale też braciom Oleksiejczuk. Zawodnik twierdzi m.in., że organizatorzy próbowali manipulować harmonogramem jego podróży, aby przybył osłabiony i łatwiejszy do pokonania przez Polaka. Celestino przyznaje w jedynym z nagrań, że został wezwany przez fanów piszących do niego prywatne wiadomości, aby wyjaśnił sytucję. Kategorycznie twierdzi, że nie zamierza nigdy walczyć dla FENu i nazywa organizację nieprofesjonalną i pozbawioną wiarygodności, o czym donoszą mu też inni rzekomo oszukani wcześniej przez FEN zawodnicy z jego kraju.

Próbowali mnie oszukać w związku z tym wydarzeniem w Polsce i nie byli z zadowoleni z obortu spraw. Chcieli zrobić niezły numer, wiecie? Planowali wysłać mnie {w podróż- przyp. red.] w środę rano, choć miałem polecieć we wtorek. Chcieli, żebym dotarł w czwartek wieczorem, zważył się w piątek rano i walczył w sobotę!

(…) Teraz po drugiej stronie świata w Polsce, twierdzą, że to moja wina, ale nikt nie zna prawdy. Wielu Polaków wysyła mi wiadomości. Wiecie, co mi piszą? Że wydarzenie, na którym miałem walczyć, jest do niczego, że to się ciągle zdarza, że nie mają wiarygodności w Polsce. (…) Brazylijczycy, nie walczcie tam! Fight Exclusive Night w Polsce to wydarzenie, na którym chcą wam zaszkodzić i sprowadzić na was przegraną. (…) Chcą, żebyśmy przyjeżdżali w ostatniej chwili i docierali na styk, całkowicie wyczerpani, z jet lagiem, ze zmienionym rozkładem dnia, docierając tam i walcząc z ich faworytami.

(…) Jestem profesjonalistą, ludzie. Jestem profesjonalistą! Teraz ten nieudacznik, ich organizator, ich prezes, mówi, że to moja wina!

mówi wkurzony Celestino, a następnie odnosi się też do swojego niedoszłego rywala:

Jest mi smutno, bo mam 44 lata, i dzieją się takie rzeczy. Ściągają mnie do Europy, licząc, że jestem starszy [i że przegram – przyp. red.]. Zgadzam się, bo jestem twardy i wyjdę do walki. Pokonałbym tego młodego, który nie umie walczyć. (…) Organizator wydarzenia zrobił transmisję na żywo na YouTube, żeby porozmawiać o mojej walce przeciwko Cezaremu, który jest bratem chłopaka z UFC. Pobiłbym ich obu. Pobiłbym ich obu!

Ale na to marne niepoważne wydarzenie nigdy nie wrócę. Nigdy tam nie wrócę, rozumiecie? Miałem wylecieć we wtorek (…) ale nie zapłacili. Co to za wydarzenie? Potem w środę rano rozmawiają z gościem, który załatwił mi walkę: „Dobra, wyślij Rafaela, jest czas, teraz go wyślij”.

Gala jest jutro w Polsce. Ludzie, co tam się wyprawia? Wielu Brazylijczyków wysyła mi wiadomości, twierdząc, że wydarzenie jest do niczego, że nie płacą, że to było wybawienie od Boga… I wierzę, że tak jest. Bóg naprawdę nie pozwolił mi pojechać, bo ci ludzie ewidentnie chcieli mi zaszkodzić!

podsumowuje zawodnik.

Ostatecznie, ani Celestino, ani żaden inny fighter nie stanie jutro do walki z Czarkiem Oleksiejczukiem. Jak informował w programie „Koloseum” Jakub Borowicz, organizacja starała się znaleźć odpowiednie zastępstwo, ale niestety, nie udało się i karta FEN 56 straciła tym samym jedną z najjaśniejszych gwiazd.

Poprzedni artykułUFC 307 – wyniki ważenia. Obyło się bez dramatów
Zakochana w MMA od chwili, gdy na gali KSW 13 w 2010 r. zobaczyła Krzyśka Kułaka wjeżdżającego do Spodka wozem opancerzonym, tuż przed walką z Vitorem Nobregą. Zaskakująco szybko połapała się, że KSW to nie nazwa sportu. Każda gala MMA to dla niej święto. Podczas pojedynków swoich ulubieńców zdziera gardło na doping, a w przerwach krytycznym okiem przygląda się organizacji gali i strojom publiczności (jak każda „baba”). W zawodnikach ceni nie tylko umiejętności, ale też pierwiastek szaleństwa. Uwielbia Conora McGregora, Mirko Cro Copa oraz Daniela Omielańczuka i Janka Błachowicza. Nie wyobraża sobie MMA bez komentarzy Jurasa i jest przeszczęśliwa od czasu, gdy gale UFC emitowane są na antenie Polsatu Sport.