Zapowiada skończenie w parterze. Paddy Pimblett nie tylko nie boi się Michaela Chandlera – on zamierza go poddać i udowodnić, że jego parter to ścisła światowa czołówka.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

W sobotę, podczas UFC 314 w Miami, kontrowersyjny i pewny siebie Brytyjczyk wraca do oktagonu. Po raz pierwszy w karierze zmierzy się z rywalem z absolutnej światowej czołówki – byłym mistrzem Bellatora i pretendentem do pasa UFC. Michael Chandler to bezdyskusyjnie największe nazwisko, z jakim przyszło się mierzyć Paddy’emu Pimblettowi, ale „The Baddy” nie zamierza się cofać.

Wiem, co Chandler wnosi do walki. Ten jego zamachowy sierp i lewy hak to jedyne zagrożenie, ale każdy, kto próbował mnie tak trafić, wracał z niczym.

– powiedział w UFC Countdown.

Moi sparingpartnerzy cały obóz kopiowali jego styl. Mam gotowy plan. On będzie chciał mnie znokautować, a skończy w pozycji żółwia.

Co więcej, Pimblett wierzy, że jeśli walka trafi na matę, wszystko szybko się skończy.

Nie sądzę, że [Chandler – przyp. red.] spróbuje mnie obalić, ale gdyby to zrobił, będzie po walce. Dosłownie. Odklepie natychmiast. I nie obchodzi mnie, że Charles Oliveira nie dał rady go poddać przez pięć rund. Ja uważam, że mam lepsze BJJ niż Charles. Nie obchodzi mnie to, że ma najwięcej poddań w historii UFC. Tak – powiedziałem to. W tym sporcie musisz wierzyć, że jesteś najlepszy. A ja naprawdę tak myślę.

To nie pierwszy raz, gdy Anglik wychodzi z odważnymi deklaracjami, ale tym razem stawka jest zupełnie inna. Jeśli rzeczywiście pokona Chandlera – i zrobi to w taki sposób, jak zapowiada – automatycznie wchodzi do konwersacji dotyczących walk o najwyższe cele.

Paddy pozostaje niepokonany w UFC. Ostatnio poddał Kinga Greena, a jego bilans w organizacji to 6-0. Walka z Chandlerem na UFC 314 będzie jego pierwszym pięciorundowym pojedynkiem i największym testem w dotychczasowej karierze.

Michael Chandler przegrał trzy z ostatnich czterech walk, ale wciąż pozostaje jednym z najbardziej efektownych zawodników kategorii lekkiej. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, w sobotę wieczorem kibice mogą zobaczyć albo spektakularny powrót w stylu „Irona”, albo narodziny nowej gwiazdy z Liverpoolu.

Zobacz także: Paddy Pimblett: „W UFC zarabiałem mniej niż w Cage Warriors”

źródło: UFC Countdown | foto: Julian Finney; ESPN