Paweł Nastula, judoka, mistrz olimpijski z Atlanty, dwukrotny mistrz świata, trzykrotny mistrz Europy, dwukrotnie wybierany najlepszym sportowcem roku w Polsce, oraz prekursor MMA w naszym kraju, był kolejnym gościem w „Drugiej stronie medalu”, czyli cyklu niestandardowych rozmów ze sportowcami, prowadzonego przez Andrzeja Gliniaka.

Jeszcze kilkanaście lat temu MMA było w naszym kraju zupełnie czymś nowym. Nie wiedzieliśmy z czym to się je. Zostaliśmy pionierami tej dyscypliny w Polsce.

wspomina w rozmowie z Gliniakiem Paweł Nastula (5-6).

Trenowałem razem z Robertem Joczem, Grzegorzem Jakubowskim, Krzyśkiem Kułakiem, Tomaszem Drwalem czy Jurasem. Krok po kroku odkrywaliśmy tajniki MMA. Wiele technik testowaliśmy na sobie. Oglądaliśmy też zagraniczne gale, skąd czerpaliśmy wiedzę.

Były mistrz olimpijski w judo jest niekwestionowana legendą w naszym kraju i nie tylko. Jego potencjał dostrzegła wiele lat temu również nieistniejąca już organizacja Pride.

Jako pierwszy i jedyny Polak walczyłem w japońskiej federacji Pride, która, mimo że już nie istnieje, do dziś uznawana jest za najlepszą na świecie.

wspomina Nastula.

Negocjacje prowadziłem kilka miesięcy. Aby dostać się do Pride, trzeba być znanym w Japonii, a tamtejsi kibice pamiętali doskonale moje sukcesy w judo i triumf w prestiżowym turnieju Jigoro Kano, twórcy judo, uznawany przez wielu za trudniejszy nawet od mistrzostw świata. W angażu pomógł mi też mój znajomy z Polski, który na stałe mieszkał w kraju Zachodzącego Słońca i miał dobry kontakt z organizacją. Nie byłem jednak pierwszym judoką, który związał się z Pridem, wcześniej kontrakt podpisał Hidehiko Yoshida, japoński mistrz olimpijski z Barcelony.

Jak dodaje Nastula, przed jego debiutem założenia na walkę były zgoła inne niż ustalone ostatecznie. Aby się przygotować do pojedynku w normalnej, pełnej formule MMA, Paweł zdecydował się na wyjazd do Chorwacji.

Na początku ustaliliśmy z Pride, że moja debiutancka walka odbędzie bez ciosów, jedynie na same chwyty. Potem organizatorzy uznali jednak, że wszystko przebiegać będzie w pełnej formule. Przygotowywałem się bardzo sumiennie. Poleciałem nawet do Chorwacji, żeby potrenować ze słynnym Mirko Crocopem. Przyjął mnie bardzo ciepło. Nauczyłem się od niego bardzo wiele.

mówi Nastula.

Nie było żadnej taryfy ulgowej dla Polaka, byłego judoki. Organizacja uznała, że od razu można rzucić go na głęboką wodę i zaproponowała zestawienie z Rodrigo „Minotauro” Nogueirą, słynnym Brazylijczykiem, który był wtedy jednym z najlepszych zawodników wagi ciężkiej na świecie oraz byłym mistrzem Pride w tej kategorii wagowej. 

Cała rozmowa, z której dowiecie się m.in. jak radził sobie Nastula w organizacji Pride oraz potem, znajdziecie na TuWroclaw.com.

źródło: TuWroclaw.com