(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)
W swoim ostatnim pojedynku pokonał po ciężkiej walce Rafała Czechowskiego. Przed Wami notujący passę czterech zwycięstw mistrz Profesjonalnej Ligi MMA w wadze piórkowej, Kamil „Bomba” Łebkowski!
- Twoim ostatnim pogromcą, w kwietniu 2013 roku, był Jacek Wojnicki. Jesteś chętny na rewanż z olsztynianinem?
Tak, Jacek Wojnicki to bardzo niewygodny przeciwnik i zasłużenie ze mną wygrał, pomimo słabej walki jaką daliśmy. Ostatnio byłem na sparingach w Arrachionie i poznałem Jacka trochę lepiej, jest naprawdę w porządku gościem, muszę przyznać, że nadal mi się z nim bardzo niewygodnie walczy. Co do rewanżu, to myślę, że nie w najbliższym czasie, gdyż teraz chciałbym skupić się na walkach z fighterami spoza granicy naszego kraju.
- Czy były jakieś sygnały z PROMMAC lub KSW?
Czy ktoś się do mnie zgłaszał z ofertami? Nie, ani z dwóch wspominanych organizacji, ani z żadnej innej.
- Wiesz już, kiedy stoczysz swoją kolejną walkę? Będzie to PLMMA i obrona pasa?
Myślę, że będzie to początek jesieni. Pewnie walka na PLMMA, więc wchodzi w grę starcie w obronie pasa.
- Kiedy możemy spodziewać się kolejnej gali pod egidą PLMMA, którą będziesz organizował?
Właśnie się skupiam na kolejnym wydarzeniu, które organizuję w Działdowie, zapraszam wszystkich serdecznie! Gala odbędzie się 17 maja, a gwiazdą wieczoru będzie Adam Okniński. (impreza została odwołana, przyp. red.)
- Z Profesjonalną Ligą MMA jesteś praktycznie od początku. Jak Ci podoba się współpraca z Mirosławem Oknińskim?
Tak na PLMMA jestem od pierwszej gali. A współpraca z Mirkiem układa mi się całkiem dobrze, mamy jakieś rzeczy, z którymi się nie zgadzamy, ale zawsze można się dogadać.
- Czy masz jakieś plany co do walk poza Polską? Może kierunek rosyjski?
O Rosji raczej nie myślałem, ale tak, chciałbym zawalczyć gdzieś poza granicami. Nie mówię tu już o UFC, czy Bellatorze, bo tam każdy fighter chciałby spróbować swoich sił, ale póki co myślę, że realnym kierunkiem dla mnie jest może Anglia lub Niemcy.
- Jak według Ciebie wygląda „TOP 3” wagi piórkowej w Polsce?
Nie jestem od ustawiania takich rzeczy i nie lubię osobiście takiego klasyfikowania, gdyż często nie jest to odwzorowaniem realnych sytuacji. Ale to co mogę powiedzieć, to że nie ostawiłbym tam swojego nazwiska póki co (śmiech).
- Z Rafałem Czechowskim daliście bardzo dobrą walkę. Gdyby krakowianin „odbił się”, wygrał kilka walk, byłbyś skłonny stoczyć z nim starcie rewanżowe?
Osobiście nie jestem fanem rewanżów, pomimo tego że moje własne porażki mnie bolą, ale ze sportowego punktu widzenia sądzę, że można zawalczyć po prostu z kimś innym, oczywiście w przypadku walki o pas sytuacja się zmienia, ale nie podoba mi się jak np. w KSW jedynymi zawodnikami w walce o pas są Anzor z Kornikiem. Wolałbym zobaczyć obu zawodników najpierw w walkach z kimś innym, bo panowie pokazują kawał świetnego MMA, a później gdy okoliczności dopiszą zestawić ich jeszcze raz.
- Walczysz w wadze piórkowej, więc muszę Ci zadać tę kwestię. Jak ocenisz sytuacje z dwóch walk Anzora Azhieva z Arturem Sowińskim?
Co do zestawienia tych dwóch zawodników, to bardzo dobry pomysł. Są naprawdę na światowym poziomie. Co do sytuacji z walk, to dla mnie jako widza straszna kiszka, ale za rok kto będzie pamiętał jak to się stało. A i moim zdaniem słuszna dyskwalifikacja Anzora, gdyż dla mnie to był faul, pewnie nieumyślny, ale sam oprócz tego, że walczę, to skupiam się na jakimś poprawieniu wizerunku MMA w świadomości mojego najbliższego otoczenia i panowanie nad sobą to dla mnie pokaz tego, że nie jesteśmy rzeźnikami, którzy wchodzą się bić, a klatka jest po to, żeby przeciwnik nie uciekł.
- Jak wyglądają Twoje aktualne treningi? Jesteś w „gazie” i mógłbyś powalczyć choćby jutro?
Nie, nie jestem w gazie! Raczej jestem w sile, jem dużo i staram się budować siłę. Oczywiście nie odpuszczam treningów technicznych, czy sparingów, ale to wszystko na wolnych obrotach. Staram się jak najlepiej zregenerować przed moimi kolejnymi występami w tym roku.
- Swoją karierę zaczynałeś podczas Ring XF. Teraz ta organizacja wraca do życia, ale w nieco zmienionym formacie – stawiają na rozwój amatorskiego MMA w Polsce. Wróżysz im sukces?
Pamiętam, że moja pierwsza gala zostawiła na mnie spore pozytywne wrażenie i myślę, że będą dobrze sobie radzić nawet w zmienionej formie.
- UFC w tym roku w Polsce nie będzie. Ty, jako zawodnik, kiedy spodziewasz się debiutu tej organizacji nad Wisłą?
Chciałbym, żeby odbyło się to w następnym roku, ale póki co zapowiada się trochę dłuższe czekanie. W tym czasie będę się sam starał o swój debiut w tej organizacji wszystkimi siłami.
- Polskie MMA jest teraz bogate – KSW, PROMMAC, PLMMA, Arena Berserkerów, wracające do „życia” Fighters Arena oraz MMA Attack, Thunderstrike Fight League, Fight Exclusive Night, gdzieś jeszcze MMA Fighters Club, ICW MMA, Arena MMA i dość częste lokalne gale. Są jakieś organizacje, którym w szczególności wróżysz sukces? Czy tendencja powstawania nowych federacji się utrzyma?
Osobiście wróżę jeszcze większy sukces PLMMA, ale może to dla tego, że znam to wszystko od podszewki. A co do powstawania nowych gal, to sądzę, że ta tendencja utrzyma się tak długo jak długo będzie rosło zainteresowanie tym sportem w naszym kraju. A mam nadzieje, że osiągnie poziom popularności piłki nożnej!
- Ruszyła nowa inicjatywa, Poland Top Team. Jak podobają Ci się wspólne obozy z czołówką polskiego MMA? Czy to wypali?
Ta inicjatywa, to moim zdaniem świetny pomysł. Dzięki takim pomysłom, mam okazję jako zawodnik sparować z dużo szerszym gronem znakomitych fighterów z Polski, a to może wyjść tylko na dobre.
- Już 31 maja inny zawodnik Okniński MMA, choć nie z Twojej filii, Krzysztof Jotko, powalczy na gali UFC w Berlinie. Jak typujesz jego walkę z Magnusem Cedenbladem? Czy będzie kolejna wygrana Polaka w Ultimate Fighting Championship?
Jestem za Krzychem całym sercem i spodziewam się jego wygranej, poza tym sam widzę jego formę na treningach, więc wiem, żena prawdę daje z siebie wszystko, żeby przygotować się jak najlepiej i widać efekty.
- Niebawem, również za sprawą Mirosława Oknińskiego, rozpoczną się nabory do kadry Polski w amatorskim MMA, która pojedzie do Las Vegas na Mistrzostwa Świata. Patrząc na poziom ALMMA, możemy osiągnąć sukces?
Oczywiście, że tak! Patrząc na poziom amatorskiego MMA w Polsce i porównując go na przykład do amatorskich zawodników z Wielkiej Brytanii, sądzę, że Polacy są lata świetlne przed nimi. U nas jest na prawdę bardzo dużo ludzi, którzy kochają ten sport, a ALMMA daje im możliwości do zrobienia dziesiątek walk. A takie doświadczenie jest nieocenione w tej dyscyplinie.
- Jakiś czas temu w środowisku głośno było o Polskim Związku MMA. Według Ciebie może to bardziej zaszkodzić, czy „zjednoczyć” społeczność mieszanych sztuk walki nad Wisłą?
Myślę, że mogłoby to pomóc, ale nie znajdziemy w Polsce kogoś, kto zgodzi się na ingerencję w swoją organizację komuś z zewnątrz. To chyba po prostu jeszcze nie jest ten czas, ale kto wie, może w przyszłości taka inicjatywa będzie miała rację bytu.
- Czy jest ktoś, z kim chciałbyś zawalczyć w swoim następnym boju?
Nie, nie mam tu jakiegoś konkretnego typu, ale wiem, że chciałbym zawalczyć z kimś spoza Polski.
- To tyle z mojej strony. Dzięki za rozmowę i poświęcony czas.
Chciałbym pozdrowić moją rodzinę z maty, czyli trenerów, sparingpartnerów i wszystkich moich podopiecznych! Chciałem pozdrowić moja Sylwię, jak również wszystkich moich kibiców i fanów portalu InTheCage! Również chcę podziękować mojemu obecnemu sponsorowi firmie „Kawczyniaki Light and Sound”.