Piotr Kuberski podgrzał atmosferę wokół swojej przyszłości tajemniczym wpisem na X. Tymczasowy mistrz wagi średniej KSW zasugerował, że może przenieść się do dywizji półciężkiej – i zrobił to w idealnym momencie, gdy cały świat polskiego MMA wciąż żyje napięciem między jego teamem a federacją.

W ostatnich tygodniach nazwisko Piotra Kuberskiego nie schodziło z nagłówków. I nie chodziło wyłącznie o sport. Konflikt negocjacyjny dotyczący walki unifikacyjnej z Pawłem Pawlakiem urósł do jednego z najgłośniejszych tematów końcówki roku, a obie strony wymieniły mocne argumenty w mediach. Gdy wydawało się, że sytuacja zaczyna cichnąć, Kuberski niespodziewanie wrzucił nową iskrę w ogień.

Na platformie X opublikował zdjęcie z treningu w Ankos MMA – w towarzystwie Marcina Tybury i Macieja Różańskiego – dodając tylko jedno zdanie:

„Hmmm… może by tak light heavyweight?”

Wpis Kuberskiego natychmiast podgrzał atmosferę, bo pojawił się na tle trwającego konfliktu o walkę unifikacyjną z Pawłem Pawlakiem i głośnych negocjacji jego statusu mistrzowskiego. Obóz zawodnika i KSW przedstawiali zupełnie odmienne wersje wydarzeń – od kwestii kontraktowych, przez nieodebrane telefony, po publiczne oskarżenia. Manager Albert Formela przekonywał, że to on brał odpowiedzialność za rozmowy i trzykrotnie schodził z kwot, podczas gdy dyrektor sportowy KSW, Wojsław Rysiewski, zarzucał „absurdalne żądania” i podkreślał ważność obowiązującej umowy. W sprawę włączył się nawet Norbert Sawicki, doradzając Kuberskiemu… zwakowanie pasa. Sam zawodnik przyznał, że PR-owo dostał „najbardziej po gaciach”, zapewniając jednocześnie, że „zna swoją wartość i przed nikim nie ucieka”. Na tym tle jego tajemniczy wpis o „light heavyweight” wygląda jak sygnał, że chaos negocjacyjny nie zdusił ambicji – a przyszłość Kuberskiego znów stała się jednym z najgorętszych tematów w polskim MMA.

Piotr Kuberski zbudował imponujący rekord 17-1, z czego aż 15 zwycięstw zdobył przez nokauty, co czyni go jednym z najbardziej efektownych finiszerów w polskim MMA. Jego jedyną porażkę – przez gilotynę z Jakubem Kamieniarzem w 2019 roku – potraktował jako punkt zwrotny. Od tamtej pory „Qbear” odpalił imponującą serię wygranych. Pierwszym poważniejszym przystankiem Kuberskiego była organizacja FEN, gdzie: znokautował Marcina Naruszczkę, Marcina Filipczaka oraz niepokonanego Kamila Wojciechowskiego, kończąc walki już w pierwszych rundach. Jego styl – agresja, presja i kapitalne wyczucie dystansu – sprawił, że szybko stał się jednym z najbardziej pożądanych nazwisk w polskiej wadze średniej.

Po przejściu do KSW potwierdził klasę w starciach z Bartoszem Leśką i legendarnym Michałem Materlą, którego rozbił w pierwszej rundzie. Później w efektowny sposób zatrzymał Damiana Janikowskiego, a w kolejnym starciu wszedł w mistrzowski tryb – pokonując Tomasza Romanowskiego i Radosława Paczuskiego, za każdym razem niszcząc rywali siłą ciosu i tempem, które trudno wytrzymać dłużej niż kilka minut.

Dziś, jako tymczasowy mistrz KSW, Kuberski to zawodnik łączący doświadczenie z siłą rażenia, którą w polskim MMA dysponuje niewielu. Jego 15 nokautów mówi wszystko – gdy „Qbear” trafia, walka zwykle szybko się kończy.

Zobacz także„Nie jestem głupi, żeby iść z nim na wymianę” – Paweł Pawlak szczegółowo o planie na Zerhouniego. Mistrz uderza w Kuberskiego

źródło & foto: X / Piotr Kuberski