Mateusz Gamrot już w grudniu powróci do okrągłej klatki KSW i podczas gali KSW 46 zmierzy się z niebezpiecznym Kleberem Koike Erbstem. Niedługo wyruszy też do USA, gdzie będzie trenował w American Top Team, jednym z najlepszych klubów na świecie. Będąc jednak w reżimie treningowym stara się również znaleźć czas na luźniejsze chwile, w trakcie których towarzyszy mu jego pies Ran, a czasami nie tylko on.
– Dziś idę na spacer z dwoma psiakami, bo również z akitą Daniela Skibińskiego. Mieszkamy z Danielem obok siebie, więc czasami sobie pomagamy, gdy któregoś z nas nie ma, wówczas wychodzimy z dwoma psiakami na raz. Dla mnie to jednak żaden kłopot, bo bardzo to lubię. Zazwyczaj taki spacer trwa koło godziny. Dla psów jest to więc długie, fajne wyjście, a dla mnie to jest taka mini jednostka treningowa. Odrobina kardio połączonego z treningiem tlenowym. Lepiej zawsze pójść na godzinkę do lasu niż leżeć w domu.
Takie chwile psychicznego oderwania się od ciężkich treningów są bardzo pomocne, bowiem przed Mateuszem zupełnie nowe wyzwanie, czyli zejście z wagą o jedną kategorię niżej.
– Zanim podjąłem decyzję o zejściu wagę niżej musiałem się na to długo przygotować psychicznie. Chciałem się bowiem na ten proces nastawić mentalnie. Jest to duże wyzwanie, bowiem trzeba trzymać się bardzo rygorystycznie ścisłej diety przez jakieś cztery miesiące, a ja np. lubię słodkie i lubię sobie podjadać. Zawsze po obiedzie lubię zjeść deser i wypić kawkę. A tu mam wyznaczoną dawkę kaloryczną na dzień i nie mogę jej przekroczyć. Już zatem nie mogę podjeść np. cukierka, bo ostatecznie to za jakiś czas wyjdzie. Dieta więc jest bardzo ścisła i trwa bardzo długo, stąd też jest ona wyzwaniem. Mógłbym oczywiście podejść do sprawy nieco inaczej i dużo zbijać na samym końcu, ale dzięki diecie jest wszystko równomiernie rozłożone, żebym przed walką nie stracił siły. Od półtorej miesiąca mam już rozpisaną dietę przez Daniela, o którym wspominaliśmy wcześniej, a który jest również dietetykiem. Na tej diecie schudłem już bez większych problemów pięć kilogramów i nie wpłynęło to w żadnym stopniu na moją siłę, wytrzymałość czy nastrój. Zostało mi zatem 10 kilogramów do zrzucenia, a zawsze przed walką tyle robię, więc wszystko jest na dobrej drodze.
Natomiast tuż po walce z Erbstem, córka Mateusza Gamrota skończy dwa latka i jak mówi mistrz KSW, ta mała istota dość mocno odmieniła jego codzienne funkcjonowanie.
– Życie od narodzin Anastazji zmieniło się bardzo, ale na plus. Czuję, że wydoroślałem. Teraz nie odpowiadam już tylko za siebie, ale za całą rodzinę. Chętniej siedzę w domu i spędzam czas z córką. Zmieniło mi się też spojrzenie na życie. Teraz bowiem podejmując różne życiowe decyzje muszę brać pod uwagę również Anastazję, choćby w kwestii zaoszczędzenia pieniędzy na jej przyszłość. Oczywiście lubię w weekend, gdy jestem na roztrenowaniu, wyskoczyć od czasu do czasu np. na dyskotekę, ale też staram się jak najczęściej myśleć o córci i z nią spędzać czas. Pod względem treningowym natomiast nic się nie zmieniło, ponieważ Agatka, moja dziewczyna, bardzo dobrze wszystko organizuje i ogarnia, więc bardzo mnie też odciąża.
Zbliżający się wylot na 6 tygodni do USA będzie trzecim tego typu wyjazdem treningowym w życiu Mateusza. Teraz jednak córka rozumie już coraz więcej, więc też bywa trudniej się rozstać.
– Anastazja jest coraz bardziej komunikatywna i coraz więcej rozumie. Mówi więc, żeby tata został w domu i to na pewno powoduje ściśnięcie za serce. Taka jest jednak moja praca. Muszę się dobrze przygotować, aby móc zarobić na życie. Z Agatką dobrze to rozumiemy i zdajemy sobie sprawę, że muszę skupić się w stu procentach na przygotowaniach, więc rodzina zostaje w Polsce. Gdybym ruszał jednak na dłużej, np. na trzy miesiące, to pewnie pomyślelibyśmy o wspólnym wyjeździe. Na szczęście dziś, w dobie nowoczesnych technologii, nie ma problemów z komunikacją nawet na takie odległości. Możemy więc spokojnie pozostawać w stałym kontakcie.
Po grudniowej gali Mateusz z rodziną planują natomiast mały urlop.
– Agatce marzy się Sri Lanka albo Malediwy. Na razie jednak nic nie zdecydowaliśmy. Niczego nie planujemy, bo najpierw muszę zawalczyć i zobaczymy jak wszystko się potoczy. Mówiąc natomiast o wakacjach, lubimy zwiedzać nowe miejsca. Ja pochodzę z gór, Agatka ze Śląska, ale rodzinę też mamy nad morzem, więc i tam często do tej pory bywaliśmy. Gór i morza mamy więc aż w nadmiarze. Lubimy więc wyjechać za granicę, ale w jakieś nowe, nieznane miejsca. Nie chcemy wracać tam gdzie już byliśmy, chociaż za każdym razem jak nam się gdzieś spodoba, mówimy sobie, że za rok na pewno tu wrócimy (śmiech). Za każdym razem jednak obieramy nowy kierunek. Na wakacjach natomiast nie lubimy leżeć, wolimy zwiedzać, bo chcemy z każdego wyjazdu wyciągnąć jak najwięcej. Z wakacji zawsze więc wracamy bardziej zmęczeni, niż wypoczęci, ale bardzo to lubimy.
Nie tylko jednak w trakcie wakacji Mateuszowi zdarzają się wolne, beztroskie chwile. Wprawdzie jest ich mało, ale zawsze stara się spędzać je z rodziną.
– Kiedyś gdy miałem nieco czasu lubiłem pograć sobie w Playstation, ale konsola odeszła już na bok całkowicie. Nigdy jednak nie miałem zbyt dużo czasu dla siebie, więc jak już teraz mam wolne chwile, staram się je spędzać z córcią, z rodziną. W tygodniu zazwyczaj jestem na treningach, w rozjazdach, albo na jakimś spotkaniu, więc w ciągu dnia staram się wykorzystywać jak najwięcej czasu dla córci. Wiadomo oczywiście, że dzieci są wymagające, ale lubię spędzać czas z Anastazją i myślę, że odnajduję się w roli taty.
Żeby poznać więcej ciekawostek z życia Mateusza Gamrota, zapraszamy również do śledzenia jego profili w mediach społecznościowych.
Źródło: KSW