(Grafika: Marek Romanowski/inthecage.pl)
Jeden z najbarwniejszych zawodników MMA w Polsce, były zawodnik walczący w formule K-1 Marcin Różalski, to postać znana szerszej publiczności. Jest rozpoznawalny przez swoje liczne tatuaże i styl wypowiadania się, przez co jest kontrowersyjny i to o nim będzie w tym artykule.
Popularny “Różal” ma tylu samo fanów, co ludzi, którzy go krytykują. Marcin wydaje się być osobą, która nie patrząc na to, ile kamer jest w okół niego, powie to, co myśli- często wulgarnie. Do swoich antyfanów mówi prosto bez ogródek- “Mam was w dupie”. Te słowa zawsze doprowadzają do tego, że klawiatury internautów nie odpoczywają, a wątki z nimi związane nie kończą się szybko. W wywiadach mówi co myśli i nie patrzy na to jakie będą tego konsekwencje. To przyciąga lub zniechęca ludzi do jego osoby. Dla KSW jest to zawodnik, który swoim wizerunkiem ściąga widzów na hale jak i przed telewizory.
Jak sam Różalski mówi, do MMA poszedł dla pieniędzy i dla chęci spróbowania czegoś innego. Na początku kariery nikt nie myślał, że wygra kiedyś przez poddanie, albo że jego walka w parterze będzie wyglądać przyzwoicie. Dlatego przeciwnicy nie byli najwyższych lotów. Gdy po dwóch pierwszych walkach, które kończyły się kontuzjami przeciwników oraz trzeciej przegranej przez poddanie z Overeemem nie robiono sobie nadziei na to, że kiedykolwiek zobaczymy walki z “Płockim Barbarzyńcą”. Po ogłoszeniu walki ze Słowińskim wszyscy liczyli na wojnę w stójce, dlatego zaskoczeniem było, gdy go poddał. Było to miłe zaskoczenie. Jednak żadna jego walka nie dała tyle pozytywnych emocji I odczuć jak ostatnia z Nickiem Rossbouroghiem, który był faworytem tego starcia. “Płocki Barbarzyńca” rozegrał to w znakomitym stylu I pokazał przekrojowe MMA, czym przyciągnął do siebie większą grupkę fanów, tych bardziej jak I mniej obeznanych w tym sporcie.
Jednak nie tylko jego rozwój sportowy budzi dziwienie, ale uczucie jakim darzy zwierzęta. Nie ma co ukrywać- Człowiek z tatuażami na twarzy I całym ciele, oraz z irokezem dla wielu jest urwisem I chuliganem. Jak pokazuje nam Marcin- pozoryh mylą. Nikt nie pomyślał, że taki człowiek wejdzie do ringu przy piosence “Do serca przytul psa” a po walce będzie mówił o fundacjach na rzecz tych I innych zwierząt.
Różal w wywiadach opowiada o swoim zmęczeniu, wypaleniu sportowym I kontuzjach, które go trapią. Po ostatniej walce był bliski zakończenia kariery, lecz wystąpi jeszcze na KSW 28 w Szczecinie, być może będzie to jego ostatnia walka. Tylko sam Marcin to wie, ja natomiast wiem jedno, że chciałbym go jeszcze ogladać walczącego w KSW i patrzeć na to jak poddaje swoich kolejnych rywali.