Legenda KSW otwarcie mówi o tym, jak pomógł rozwinąć mieszane sztuki walki w Polsce.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Mariusz Pudzianowski w obszernym wywiadzie przed galą KSW 105 nie tylko opowiedział o przygotowaniach do walki z Eddiem Hallem, ale także dokonał swoistego podsumowania swojego wkładu w rozwój polskiego MMA. Były strongman nie ma wątpliwości, że jego pojawienie się w klatce KSW w 2009 roku diametralnie zmieniło oblicze tego sportu w naszym kraju.

Pudzianowski przypomina o historycznej zmianie

MMA zaczęło się w Polsce chyba w 2004 roku. Niektórzy zawodnicy byli wtedy jeszcze, cztery lata wcześniej przede mną byli. No i dlaczego MMA nie istniało? Zadajcie sobie pytanie, dlaczego MMA nie istniało? Było, ale 200 osób, 300 na sali. Bo ja byłem w maju 2009 roku.

wspomina Pudzianowski, przywołując swój debiut w KSW.

Pięciokrotny mistrz świata strongman z przekonaniem podkreśla moment przełomu, który nastąpił wraz z jego przyjściem do świata MMA:

Odpowiedzcie sobie na to pytanie, dlaczego? No i jakoś dziwnym trafem przyszedł Pudzianowski, nacisnął przycisk i 8 milionów przed telewizorami, pełny Torwar. Następna gala, 11 tysięcy widzów. Jednak coś robię i każdy widzi, że ja nie leżę.

Duma z wpływu na rozwój dyscypliny

„Pudzian” nie ukrywa satysfakcji z tego, jak pomógł zmienić postrzeganie i popularność MMA w Polsce, co przełożyło się na lepsze warunki dla zawodników.

A gdybym tak sobie powiedział, dobra, idę stąd, poddał się, to by mnie dzisiaj tu nie było. I tego przypuszczalnie, że MMA też mogłoby tak nie być. Ja się cieszę, że pięć groszy swoje dołożyłem do tego MMA.

mówi z dumą Pudzianowski.

Były strongman zwraca również uwagę na pozytywne zmiany, jakie nastąpiły dla wszystkich sportowców:

Dzisiaj zawodnicy mają godne gaże, godnie mogą sobie żyć, pracować, trenować. Kluby się rozwijają, wszystko idzie.

Trudne początki kariery

Mariusz Pudzianowski przypomina jednocześnie, że jego droga w MMA nie była usłana różami. Na początku spotykał się z ogromną krytyką, która niejednokrotnie uderzała w jego morale.

Początki, dwa, trzy lata… Oczywiście Mariusz przyszedł, mistrz świata ze strongmana. Pluto na mnie, 'ty czerwony balonie, taki nie taki’. Ja wstawałem na głowie, robiłem wszystko, żeby wstydu nie przynieść. Ale nikt tego nie widział, że ja po prostu nie mogłem. Głowa chciała, ciało odmówiło. Po prostu koszmar był.

wspomina z goryczą pierwsze lata w klatce.

W głowach, ciała, ciało mi nie pozwalało. 90% komentarzy, zostaw to pierwsze dwa, trzy lata. 'Zostaw to, do czego ty się nadajesz, taki, nie taki i owaki’.

dodaje, przywołując krytykę, z jaką się spotykał.

Wytrwałość przyniosła efekty

Pudzianowski podkreśla, że pomimo trudności, nie poddał się, co umożliwiło mu nie tylko rozwój własnej kariery, ale także przyczyniło się do rozwoju całej dyscypliny w Polsce.

A po pierwszych trzech latach, a dzisiaj ile już mamy? 16 lat. I dalej, i dzisiaj wychodzę, trzy razy pięć minut, robię. Waga ciężka, 120 kilogramów.

podsumowuje z satysfakcją, wskazując na swój wieloletni dorobek.

Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Eddiem Hallem 26 kwietnia podczas gali XTB KSW 105 w Gliwicach. Będzie to wydarzenie, które przyciągnie sporą uwagę mediów i kibiców, potwierdzając tym samym tezę „Pudziana” o jego wpływie na popularność MMA.