Podczas walk nie trudno o siniaki, czy zadrapania, jednak nie mogą się one równać z tym, jaki cios przyjął Raoni Barcelos (13-1), który w ostatni piątek zmierzył się na Ultimate Fighter 28 z Chrisem Gutierrezem (12-4). Barcelos skończył pojedynek zwycięsko, ale z wyglądającym drastycznie rozcięciem prawego łuku brwiowego.
To nie była konfrontacja dla ludzi o słabych nerwach, ponieważ oktagon spłynął krwią. Brutalna walka przeniosła się do parteru, gdzie Barcelos wykorzystał swoje umiejętności, by w drugiej rundzie poddać rywala.
Jak sam przyznał po starciu:
Kiedy poczułem krew, jej smak, myślę, że to dodało mi mocy. Stałem się wtedy bardziej uważny w walce, musiałem wykorzystać swoje zalety, czyli jiu-jitsu, zapasy i zacząć punktować w parterze. To był niebezpieczny przeciwnik, mógłby zadać kolejne ciosy, przez które możliwe, że nie zostałbym dopuszczony do kolejnej rundy.
Dla Brazylijczyka była to druga walka dl UFC. Poprzednio zmierzył się z Kurtem Holobaughem (17-6), któremu zaserwował nokaut w trzeciej rundzie starcia. Natomiast ostatni występ Barcelosa odbył się już w wyższej dywizji koguciej, gdzie jak sam stwierdził, czuje się o wiele lepiej:
Sądzę, że znalazłem swoją właściwą dywizję. Czułem tę się, więc myślę, że zostanę mistrzem w kategorii do 135 funtów.
Oprócz tego dodał:
Wiem, że to wymaga czasu. To przyjdzie z czasem, nie wydarzy się od razu. Ale każda walka, którą stoczę w 135 funtach będzie inna od poprzedniej.
źródło: mmajunkie.com