Po imponującym zwycięstwie nad Bo Nickalem, Reinier de Ridder rzuca wyzwanie kolejnym gwiazdom UFC. Holender nie tylko chce walki z Seanem Stricklandem, ale widzi realną szansę na starcie z niepokonanym Khamzatem Chimaevem.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Reinier de Ridder (20-2) zszokował świat MMA podczas gali UFC on ESPN 67 w Des Moines, odbierając Bo Nickalowi zero z rekordu. W walce wieczoru na gali w Wells Fargo Arena były podwójny mistrz organizacji ONE zdominował wybitnego zapaśnika, kończąc pojedynek kolanami na tułów w drugiej rundzie.
Po walce De Ridder nie krył ambicji – jasno dał do zrozumienia, że mierzy wysoko. Choć bezpośrednio po zwycięstwie wskazał Seana Stricklanda jako potencjalnego rywala, w rozmowie z Submission Radio zasugerował, że kolejnym przeciwnikiem może być sam Khamzat Chimaev (14-0).
Widzę, że ta walka może dojść do skutku bardzo szybko. Mieliśmy już okazję trochę razem potrenować. Myślę, że mam realne szanse. To, co wyróżnia Chimaeva, to jego agresja – od samego początku wywiera ogromną presję, co wielu rywali po prostu przytłacza. Ale widzieliśmy już, że można z nim wytrzymać cały dystans.
– powiedział De Ridder.
Holender zaprezentował się znakomicie w starciu z Nickalem – nie dał się zdominować zapaśniczo, a kluczowe momenty rozegrały się w klinczu, gdzie to on dyktował warunki. To właśnie tam przejął kontrolę i systematycznie rozbijał rywala, aż do skutecznego wykończenia.
Nie bałem się jego zapasów, nie bałem się niczego, co wnosił do oktagonu. Skupiłem się w pełni na moim planie i na tym, co ja mogę zaoferować. I to powinien zrozumieć każdy zawodnik – najważniejsze jest to, co ty przynosisz do walki.
– podkreślił De Ridder.
Po takim występie i coraz głośniejszych deklaracjach, Reinier de Ridder zdaje się być na kursie kolizyjnym z czołówką UFC. Czy będzie tym, który rozszyfruje niepokonanego Khamzata Chimaeva?
Zobacz także: 5 rund w walkach wieczoru KSW? Martin Lewandowski zabrał głos
źródło: Submission Radio | Foto: UFC.com