Po pięciorundowej wojnie z Reinierem de Ridderem, zakończonej niejednogłośną decyzją sędziów, Robert Whittaker przerwał milczenie. Australijczyk nie zamierza jednak kończyć kariery – wręcz przeciwnie, zapowiada powrót i marzy o walce w ojczyźnie.

Odbierz nawet 300 zł NA START – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Nie tak miał wyglądać ten powrót, ale Robert Whittaker nie zamierza się poddawać. Po zaciętym, pięciorundowym boju z Reinierem de Ridderem Australijczyk przegrał niejednogłośną decyzją sędziów. Teraz zabrał głos i jasno daje do zrozumienia, że to jeszcze nie jego ostatnie słowo w oktagonie UFC.

Jestem rozczarowany, ale nie załamany.

– powiedział Robert Whittaker w opublikowanym nagraniu.

Było wiele rzeczy, które mi się podobały w tej walce, ale też sporo, które nie. Teraz wracam do gymu, zasiądę z ekipą, przeanalizujemy wszystko i znów wsiadam na konia. To jedyne, co można zrobić.

Były mistrz wagi średniej nie kryje uznania dla rywala.

Gratulacje dla de Riddera. Miał konkretny plan i dobrze go wykonał. Dało mu to zwycięstwo. Czasem tak po prostu jest.

– dodał.

Choć Whittaker przegrał po raz drugi z rzędu – po raz pierwszy od czasów kategorii półśredniej – nie zamierza żegnać się z MMA.

To nie koniec Roberta Whittakera. To tylko kolejna lekcja, kolejne wyboje na drodze. Spędzę trochę czasu z rodziną, odpocznę, zregeneruję się i mam nadzieję, że wrócę na jakąś galę w Australii. Dawno mnie tam nie było, a bardzo za tym tęsknię. Czas to zmienić.

Zobacz takżeKhabib Nurmagomedov zdradza kolejny powód, dla którego nie wróci do UFC

źródło: Instagram Roberta Whittakera | foto: MMA Junkie