Rose Namajunas na pewno nie jestem faworytką w starciu z Jessicą Andrade. Sama mistrzyni podchodzi do sprawy zupełnie inaczej.
„Thug” wróciła wspomnieniami do czasów, w których musiała znosić różne nieprzyjemności medialne ze strony Joanny Jędrzejczyk:
To orzeźwiające uczucie. Musiałam borykać się z Joanną przez bardzo długi czas. W zasadzie dalej tam jest i wygaduje różne rzeczy o mnie. Jestem wdzięczna za to doświadczenie. Nawet jestem wdzięczna za to, że była tak dominującą mistrzynią. Wiele zrobiła dla tego sportu.
przyznała.
Odniosła się samej możliwości skrzyżowania rękawic z Brazylijką:
Tak samo jestem rad, że mam okazję sprawdzić się z Andrade, bo stawia przede mną dużo innych wyzwań, z którymi nie musiałam się mierzyć walcząc z Joanną. Nie mogę się doczekać tego i jak ją rozgryźć, na końcu odnieść zwycięstwo.
powiedziała.
Amerykanki wcale nie rusza to, że media, fani i fachowcy wątpią w jej wiktorię:
W mojej głowie zawsze jestem faworytką. Mam na tyle pewności siebie. Wiem do czego jestem zdolna. Każdy z nas ma plan na walkę i tego typu rzeczy, ale wierzę, że mój jest lepszy od jej. W przeszłości już byłam faworyzowana. Nic to nie zmieniło. To, co media robią to ich robota. Muszą stworzyć historię. Moim zadaniem jest zostanie skoncentrowaną i skupienie się na tym, co wiem. A wiem, że jestem najlepsza.
wyjaśniła.
Rose Namajunas zmierzy się z Jessicą Andrade 11 maja w Brazylii podczas UFC 237.
źródło: mmafighting