Mimo, iż organizacja Bellator MMA pierwotnie nie była przekonana do zatrudnienia Yoela Romero, ostatecznie szefostwo zdecydowało się na jego usługi. Właściciel amerykańskiej federacji – Scott Coker wyjaśnił tę zmianę postrzegania w rozmowie z portalem MMA Junkie.

Bardzo popularny Kubańczyk – Yoel Romero (13-5) po latach występów pod sztandarem UFC, finalnie przeszedł do innej organizacji. Wiązało się to również ze zmianą limitu wagowego – będzie toczyć kolejne boje w kategorii półciężkiej. Jego debiut w Bellator MMA planowany jest na przyszły rok i jak sam przyznaje, prawdopodobnym rywalem zdaje się być inny weteran wszechstylowej walki wręcz, Anthony Johnson (22-6).

Gale MMA oraz inne rozgrywki sportowe możesz obstawiać na stronie eFortuna.pl – legalnego polskiego bukmachera.

Mimo, że amerykańska organizacja pierwotnie nie była przekonana, co do zatrudnienia „Żołnierza Boga”, ostatecznie podjęli decyzję o przyjęciu go do swoich szeregów.

Część mnie tego chciała, inna nie. Po tym, gdy zatrudniliśmy „Rumble’a”, mieliśmy również okazję przyjąć Yoela, ale nie skorzystaliśmy. Będę szczery – otrzymaliśmy mnóstwo wiadomości związanych z jego osobą. Każdy chciał zobaczyć Romero vs. Johnson. Jest natomiast jedna sprawa, której ludzie nie zauważają. Nawet, gdy powiedzieliśmy, że nie jesteśmy nim zainteresowani, wciąż prowadziliśmy rozmowy z jego menadżerem. Dochodziło do tego każdego dnia, aż finalnie pomyślałem sobie, żeby go przyjąć. 

powiedział Scott Coker, rozmawiając z MMA Junkie.

Zobacz także: Błachowicz vs. Adesanya – pojawiają się kolejne szczegóły na temat walki

Oczywiście wizja walki Kubańczyka z legendarnym „Rumble’em” nie była jedynym faktorem, który przesądził o tym transferze. Coker kontynuując przyznał, że pomimo dojrzałego wieku, jak na profesjonalnego zawodnika, ten wciąż ma mnóstwo argumentów, by dawać świetne widowiska.

Ma niesamowity talent. Nadal jest bardzo niebezpieczny. Zdecydowanie potrafi walczyć. Jestem szczęśliwy, że zdecydowaliśmy się go zakontraktować. Nawet zdążyłem z nim odbyć krótką rozmowę. Było świetnie. Wydaje się być bardzo fajnym, dojrzałym gościem. 

Romero posiada obecnie niechlubną serię trzech porażek z kolei. Po raz ostatni zameldował się w klatce, w ramach marcowego wydarzenia UFC, z numerem 248. Skrzyżował wówczas rękawice z tamtejszym czempionem – Israelem Adesanyą (20-0), jednakże nie był w stanie wystarczająco mu się przeciwstawić, ostatecznie przegrywając na kartach sędziowskich.

Źródło: MMAjunkie