Ogłoszenia UFC na 2026 rok wywołały więcej pytań niż entuzjazmu. Sean O’Malley, były mistrz wagi koguciej, publicznie zastanawia się, czy Dana White wciąż ma w sobie dawny ogień do promowania walk. Po krytykowanych zestawieniach na UFC 324 i UFC 325 „Suga” nie ukrywa zdziwienia postawą szefa największej organizacji świata.
Gdy Dana White ogłosił pierwsze duże wydarzenia na 2026 rok, fani i eksperci nie zostawili na decyzjach UFC suchej nitki. Na UFC 324 o tymczasowy pas wagi lekkiej zmierzą się Justin Gaethje i Paddy Pimblett – zestawienie, które pojawiło się w momencie, gdy Ilia Topuria ogłosił bezterminową przerwę z powodów osobistych. Z kolei UFC 325 przyniesie rewanż Alexandra Volkanovskiego z Diego Lopesem, zaledwie rok po ich pamiętnym boju z UFC 314.
Krytycznie wypowiedział się nawet Ariel Helwani, zarzucając UFC słabnący marketing i chaotyczne matchmakingi. I właśnie do tej narracji dołączył Sean O’Malley, który przyznaje, że zaskoczyła go… apatia White’a.
Jestem przyzwyczajony do tego, że Dana aż czerwienieje z ekscytacji, kiedy zapowiada walki. A tutaj? Święto Dziękczynienia, przerwa w meczu, miliony oglądają… i nic. Zero energii.
– powiedział O’Malley w programie The Ariel Helwani Show.
Według „Sugi” widać było, że pierwotne plany UFC legły w gruzach.
To miało być Paddy vs. Ilia albo Ilia vs. Justin. Wszystko się posypało. Dana chce największych walk, a gdy one wypadają, to… wygląda tak, jak wygląda. Mniej promuje, jakby było mu wszystko jedno.
Mimo zamieszania O’Malley szykuje się do własnego powrotu. Były mistrz skrzyżuje rękawice z Songiem Yadongiem na UFC 324 i chce ruszyć w pościg za pasem wagi koguciej.
Zobacz także: Sean O’Malley szczerze o walce z Songiem Yadongiem: „Nie chciałem tego zestawienia”
źródło: The Ariel Helwani Show | foto: foxnews.com
