Szymon Kołecki kontra Akop Szostak walką wieczoru gali KSW 62 – gdy tylko pojawiła się taka informacja, internet rozgrzał się do czerwoności. Zdecydowanie większa część odbiorów mocno krytykuje to zestawienie, mówiąc, iż pod względem sportowym jest zupełnie nietrafione.
Tuż po ogłoszeniu tego pojedynku, postanowiliśmy zgłosić się do obu bohaterów. Akop Szostak (4-3) podchodzi do konfrontacji bardzo racjonalnie. Wie, iż nie będzie faworytem, aczkolwiek jak sam mówi – nie ma nic do stracenia. Po zupełnie innej stronie bieguna znajduje się natomiast Szymon Kołecki (9-1). Były olimpijczyk zaliczył dotychczas pod szyldem KSW trzy zwycięstwa z mocnymi rywalami, także ewentualna porażka mogłaby mocno zatrzymać rozwój jego kariery. Więc po co tak naprawdę mu ten pojedynek?
Z wizerunkowego punktu widzenia, faktycznie do stracenia jest wszystko, bo porażka z Akopem praktycznie grzebie każdego zawodnika. Do zyskania to, o czym mówiłem – prawie pół roku nie walczyłem, a mam teraz szansę, mogę nawkładać pare garści facetowi, który niejednokrotnie mnie obrażał i to, że dostanę dobrą wypłatę w KSW. To są te trzy rzeczy, którę mogę zyskać, natomiast stracić mogę dużo więcej, aczkolwiek tego nie zakładam.
Zapytany o to, jak wizualizuje sobie przebiej starcia, szybko odpowiada, iż nie zakłada, by to miało się rozstrzygnąć dopiero na kartach sędziowskich.
Trzeba powiedzieć, że ta walka może mieć dwa oblicza – egzekucji albo sensacji. Myślę, że to są dwa możliwe scenariusze, bo trudno mi sobie wyobrazić, żeby ta walka była wyrównana na przestrzeni trzech rund. Natomiast też bym się nie spodziewał, żeby to się zakończyło w 20, czy 30 sekund, bo nie zawsze zdarzają się takie celne trafienia, jakie zaliczył Jun w walce z Szostakiem. Myślę, że to potrwa trochę dłużej, aczkolwiek ja bym się skłaniał ku temu, że to raczej będzie egzekucja, niż sensacja.