Tyson Fury (27-0) niedawno zaskoczył wszystkich w wywiadzie podczas podcastu Joe Rogana, w niezwykle poruszający sposób opowiadając o swojej depresji oraz próbie samobójczej. Był to dla niego przełomowy moment, gdy podzielił się ze słuchaczami swoimi przemyśleniami na ten trudny temat.

W lutym w 2015 roku był w szczytowej formie. W tym czasie zdobywał jeden tytuł za drugim m.in. WBA (Super), IBF, WBO, czy IBO, do kolekcji zwycięstw dopisując nawet wieloletniego króla ringu – Wladimira Klitschko (64-5).

Niestety chwilę później w jego życiu pojawił się kryzys. Uświadomił sobie, że właśnie osiągnął cel, do którego tyle lat dążył. Jego największe marzenie, by stać się mistrzem wagi ciężkiej w końcu się spełniło, jednak jak się później okazało, wiązało się to z uzależnieniem od narkotyków oraz depresją, o których Fury mówił:

Kiedy byłem jeszcze amatorem, oglądałem Wladimira Klitscho w telewizji i on stał się moim celem. Więc, gdy go pokonałem, osiągnąłem swój Everest. Chciałem się odsunąć, ale czułem pewien niedosyt. Próbowałem wielu rzeczy: golf, strzelanie do rzutków, off road 4×4, kluby ze striptizem, ale wciąż czułem w środku pustkę.

Opowiadając o tym, Fury zupełnie otworzył się podczas wywiadu:

Pierwszy raz zażyłem narkotyki w wieku 27 lat. Kokaina była dla mnie na porządku dziennym, kokaina z alkoholem. Patrzę teraz wstecz i myślę: Czy zmieniłbym to? Ale wiem, że nie zmieniłbym, ponieważ wiedziałem, że i tak musiałoby się to wydarzyć.

Mówił dalej:

Piłem, brałem narkotyki, cały czas spędzałem z kobietą na jedną noc. Chciałem tylko umrzeć i zrobić to, dobrze się przy tym bawić. Ale, kiedy alkohol wreszcie odpuszcza, zostawia cię z cholernym kacem i nawet gorszą depresją.

„The Gypsy King” wyjaśnił Joe Roganowi:

Kiedy od dzieciaka masz w głowie cel i go w końcu osiągniesz… Pogubiłem się, nie wiedziałem zupełnie, co zrobić.

Fury znalazł w się w takim momencie swojego życia, kiedy zaczął nawet rozważać odebranie sobie życia:

To było na autostradzie, jechałem jakieś 190 mil na godzinę, prosto na most. Nie dbałem o nic. Chciałem po prostu umrzeć, zejść z tego świata. Poddałem się w życiu, ale kiedy jechałem na ten most, usłyszałem w głowie głos, który mi powiedział: Nie, nie rób tego, Tyson. Pomyśl o dzieciach, o swojej rodzinie, synach, córce, którzy będą musieli dorastać bez ojca. Zawróciłem, zanim wjechałem na most, wróciłem na drogę, nie wiedziałem, co robić, cały się trząsłem. Po prostu tak bardzo się bałem. Mówiłem już, że nigdy wcześniej nie myślałem o tym, żeby odebrać sobie życie.

Sukces może więc mieć różne oblicza. To, co dla jednych objawia się jako uczucie spełnienia, dla innych okazuje się być równią pochyłą w dół, prowadzącą do autodestrukcji.

Tyson Fury na szczęście wyszedł z załamania obronną ręką i powraca już 1 grudnia, by stanąć do starcia z Deontay’em Wilderem (40-0) o tytuł WBC w wadze ciężkiej w Los Angeles.

autor: Gabriela Kusz 

źródło: bjpenn.com