Kapitalnych walk ciąg dalszy. Po mocnej i efektownej bójce Stephen Thompson zwyciężył Vicente Luque. Nie zabrakło nokdaunów, krwi i zwrotów akcji.
Luque od początku rozpoczął niskimi kopnięciami na wykroczną nogę Thompsona. „Wonderboy” walczył z kontry orbitując po oktagonie. Brazylijczyk cały czas wywierał presję co raz częściej trafiając Thompsona. Brazylijczyk co raz bardziej się otwierał trafiając Amerykanina, jednak ten także odgryzał się.
Drugą rundę Thompson zaczął od kopnięcia bocznego, próbując złapać dystans. Luque cały czas szedł do przodu, intensywność niskich kopnięć spadła. „Wonderboy” zaczął trafiać co raz częściej, kolejne kopnięcie boczne doszło celu i posłało Brazylijczyka na deski, jednak było to „pchnięcie” a nie uderzenie. Jednak chwile później Amerykanin mocno naruszył Luque. Thompson mocno się otworzył w wymianach trafiając zmęczonego już Brazylijczyka zaznaczając tę rundę dla siebie.
Od początku mocno ruszył Luque, jednak po raz kolejny nadział sie na kopniecie boczne a gdy wstał mocny prawy posłał go na deski. Thompson ruszył na niego, jednak jego g’n’p nie przyniosło skończenia. Sędzia podniósł pojedynek do stójki, gdzie dalej przeważał lotniejszy na nogach „Wonderboy”. Luque polował na jeden cios, jednak szybszy Amerykanin aktywnie pracował ciosami prostymi. Na niespełna minutę do końca Amerykanin po raz kolejny mocno zranił Brazylijczyka, jednak Luque dotrwał do końca walki.
Sędziowie byli jednomyślni i wypunktowali pojedynek dla Stephena Thompsona (2x 30-26, 30-27).