Jako młody chłopak marzył wyłącznie o złocie olimpijskim w podnoszeniu ciężarów. Dziś, po wielu latach, Szymon Kołecki wciąż nie odpuszcza – tylko że w zupełnie innym sporcie. Przed sobotnią walką na gali Babilon MMA 53 opowiedział o rywalu, przygotowaniach i tym, dlaczego ten Szymon z 2025 roku pokonałby tamtego sprzed kilku lat.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Ponad trzyletnia przerwa, dwie wygrane od powrotu i trzeci pojedynek w pół roku. Szymon Kołecki przed walką z Marcinem Łazarzem na Babilon MMA 53 nie pozostawia złudzeń – wrócił po to, by rywalizować z najlepszymi.

Miałem plan dnia od dziecka. Szkoła, nauka, trening, kolacja. Wszystko poukładane.

– mówi Szymon Kołecki, który już w wieku kilku lat marzył wyłącznie o jednym: zostaniu mistrzem olimpijskim w podnoszeniu ciężarów. Cel zrealizował, a dziś jako zawodnik MMA trzyma się równie ścisłego harmonogramu.

Po wygranych z Olim Thompsonem i Przemysławem Mysialą, były sztangista stanie do walki z Marcinem Łazarzem w głównej walce piątkowej gali w Międzyzdrojach. Pojedynek pierwotnie rozważano jako pięciorundowe starcie o pas, ale jak zdradza Kołecki, warunki finansowe zaproponowane przez rywala nie pozwoliły tego zrealizować.

Chciałem pięciorundowej walki. To fajniejsze wydarzenie, większe wyzwanie. Gdyby dzisiaj padło hasło, że walczymy pięć rund, to ja i mój trener bylibyśmy na tak.

– przyznaje otwarcie.

Kołecki podkreśla, że Łazarz to jeden z najbardziej kompletnych zawodników, z jakimi się mierzył. Stójka, parter, doświadczenie – wszystko na wysokim poziomie. Ale nie zamierza dawać rywalowi przestrzeni:

Nie dam mu ani czasu, ani powietrza. On w boksie lubi kontrować, szczególnie lewym sierpowym, ale jesteśmy przygotowani. Ostatnie jego walki znam na pamięć. Mam je rozpisane w swoim komputerze.

– zdradza Kołecki, który słynie z obsesyjnego przygotowania taktycznego.

W wywiadzie dla Polsatu Sport opowiada również o treningu siłowym, który dwa razy w tygodniu uzupełnia jego grafik.

Przysiady, zarzut i martwy ciąg – to moja baza. Na siłowni nie robię nic nadzwyczajnego, tylko to, co działa.

Dla byłego mistrza olimpijskiego kluczem jest systematyczność, niezależnie od kontuzji.

Plecy bolały mnie od miesięcy, ale siedem tygodni temu dostałem blokadę i mogłem znieść przygotowania bez problemu. Teraz jestem zdrowy i przygotowany na sto procent.

Zestawienie walki z Łazarzem traktuje jako wyzwanie sportowe, a nie formalność.

Nie walczę z leszczami. Każdy z moich ostatnich rywali miał argumenty, żeby mnie pokonać. Ale plan i przygotowanie robią różnicę.

– mówi Szymon w rozmowie z Igorem Marczakiem.

W wywiadzie nie zabrakło odniesień do polskiego MMA. Kołecki docenił transfery Roberta Ruchały i Jakuba Wikłacza do UFC, ale z dystansem wypowiedział się o ich perspektywach:

Są w bardzo mocnych kategoriach wagowych. Dobrzy, ale konkurencja jest gigantyczna. Co do Czarka Oleksiejczuka? Postawiłbym wszystko, że dostanie się do UFC. W wadze średniej jest znacznie groźniejszy niż w półśredniej.

Choć nie lubi planować z wyprzedzeniem, potwierdza, że ma już z Tomaszem Babilońskim omówiony kolejny termin walki. Warunki – przeciwnik i waga – zostaną ustalone później. A co po zakończeniu kariery?

Może wezmę się za piłkę nożną. Kadra chyba potrzebuje kogoś z charakterem.

– żartuje Kołecki.

Na koniec – nieprzypadkowy powrót do Międzyzdrojów. Właśnie tam Kołecki poniósł jedyną porażkę w karierze MMA, z Michałem Bobrowskim.

Jak oglądam tę walkę, to podziwiam, jak mało wtedy potrafiłem. Chyba wygrywałem tylko siłą i agresją.

– wspomina.

W piątek wieczorem fani przekonają się, czy doświadczenie i metodyczne przygotowanie wystarczą, by pokonać jednego z najbardziej cwanych i wszechstronnych zawodników w polskim MMA.

Szymon Kołecki stoczył dotąd trzynaście zawodowych pojedynków w MMA, z których wygrał dwanaście – niemal wszystkie w widowiskowym stylu. Na zawodowy debiut zdecydował się w 2017 roku, mając już za sobą bogatą karierę w sportach olimpijskich. Po serii wygranych trafił do KSW, gdzie pokonał m.in. Mariusza Pudzianowskiego i Damiana Janikowskiego. Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją i rehabilitacjami, wrócił do startów w organizacji Babilon MMA, gdzie jego plan walki zawsze opiera się na konkretach: mocny boks, solidna baza zapaśnicza i doskonałe przygotowanie fizyczne. Mimo zaawansowanego wieku i historii kontuzji, Kołecki nadal prezentuje sportowy głód, który pozwala mu dominować coraz mocniejszych rywali.

Zobacz takżeKołecki reaguje na buńczuczne zapowiedzi Łazarza: „Niech pamięta słowa Kuleja”

źródło: wywiad dla Polsat Sport | foto: YouTube / Polsat Sport