(Grafika: Horda MMA)
Wałbrzych, miasto zapomniane przez boga i ludzi. Zamknięte kopalnie, szare bloki – bieda. Tak wygląda to 120 000 miasto. Głośno o „mieście zielonego dębu” jest z reguły tylko z okazji skandalów w lokalnej polityce. Kto komu groził, kto kupował głosy ? Przez długi czas jedynym pozytywnym aspektem kojarzącym się z Wałbrzychem był zespół – Trzeci Wymiar. To oni pokazali, że będąc z tego miasta nie koniecznie jest się z góry skazanym na porażkę.
Idąc tym tokiem myślenia w grudniu 2012 roku zapaleńcy, fani MMA, postanowili skupić się w jedną całość i zawalczyć o swoje marzenia – poznać od środka MMA, utworzyć klub. Bez niczyjego wsparcia, bo po co władze miasta miałby pomóc zaktywizować sportowo młodych ludzi zaczęły się rozmowy, kombinacje, próby. W końcu postanowiłem wziąć sprawy w swoje własne spracowane ręce jak to mawia Ferdynand Kiepski – nawiązałem kontrakt bądź co bądź z wielkim fachowcem – Mirosławem Oknińskim, spotkałem się z nim i mieliśmy już punkt zaczepienia. Idąc za ciosem 22 grudnia 2012 świat po raz pierwszy usłyszał o wałbrzyskim MMA, kiedy na moje zaproszenie przyjechał do nas na seminarium zawodnik M-1, chwile po swojej walce o pas w rosyjskiej federacji – Marcin Zontek. Coś co wydawało się nam wszystkim tylko marzeniami nagle zaczęło się przeradzać w rzeczywistość. Zonti podczas 5 godzinnego treningu opowiedział dużo o tym jak MMA wygląda z perspektywy zawodnika, pokazał zgromadzonym na macie, że to co się widzi w tv podczas transmisji gal to wisienka na torcie, nagroda za trudy treningu jakie trzeba po drodze do ringu, oktagonu przejść. Wałbrzyszanie rozpoczęli z wysokiego c. Do końca roku treningi były prowadzone jeszcze przez mojego przyjaciela, trenującego w klubie Dymamit Rzeszów – Tomka Lutaka, z którym stwierdziliśmy, że lepiej niż siedzieć przy świątecznym stole będzie coś potrenować. W okresie świąteczno – noworocznym na treningach było zawsze w granicach 20 osób. Wydawało się, że kwestią czasu jest pojawienie się na sportowej mapie Polski. Nic bardziej mylnego. Z czasem ludzie jak to ludzie, stwierdzili, że potrafią już obalić to znaczy, że potrafią wszystko, liczebność grupy spadała w zastraszającym tempie i pod koniec stycznia z 20 osób zostało nas aż 3. Nie pomógł nawet Tomasz Drwal, który prowadził w sąsiedniej Świdnicy seminarium a z Wałbrzyskiej grupy pojawiło się tam aż 5 osób. Kiedy pod koniec maja znów w Świdnicy odbywało się seminarium, które prowadził Łukasz Jurkowski z Wałbrzycha pojawiły się tam aż 3 osoby. Kiedy wydawało się, że szara rzeczywistość pozbawi nas wszystkich złudzeń, że będziemy mieli możliwość rozwijania swojej pasji, okazało się, że w Wałbrzychu jest sekcja MMA, bardzo dobra, choć działająca w cieniu wszystkiego innego co w tym mieście się dzieje. Po raz kolejny nadzieja zaświeciła mi w oczy. 13 lipca pojawił się w Wałbrzychu po raz kolejny Marcin Zontek, który bardzo mocno wspiera mnie w realizacji marzeń związanych z MMA w moim rodzinnym mieście. Tym razem na seminarium pojawiło się tylko 9 osób. Pomimo braku wsparcia miasta udało mi się nawiązać współpracę z Marcinem Rudnikiem – właścicielem sklepu Vitamin-Shop w Wałbrzychu, który bezinteresownie bardzo pomógł mi przy organizacji ponownego spotkania z Zontim na macie.
W końcu po blisko roku kombinacji na wszystkie możliwe sposoby, które mi przyszły do głowy ruszyło. W Szczawnie Zdroju, miasteczku, które leży w Wałbrzychu odbył się pierwszy trening klubu MMA, który nazywa się Horda MMA. Sekcję prowadzi Piotr Osuchowski – fascynat sztuk walki, fantastyczny trener oraz człowiek. Na razie treningi odbywają się dwa razy w tygodniu w poniedziałki i czwartki ale wierzę, że to się zmieni.Klub ma już swój trzon, jest kilka osób, które bez względu na wszystko pojawiają się regularnie na treningach. Warte nadmienienia jest też to, że nikt nie traktuje tego klubu, jako formy szpanu. Po ludziach widać, że chcą się rozwijać. Często jest sytuacja taka, że po zakończonym treningu dalej zostajemy na macie i dalej próbujemy doskonalić techniki.
Co dalej ?
Mam nadzieję, że klub Horda MMA już niedługo zacznie wystawiać swoich zawodników na turniejach amatorskich. Głęboko wierzę, że któryś z chłopaków z naszego klubu, któregoś dnia przekroczy drzwi klatki jakiejś znaczącej federacji. Marzeniem, mało realnym był klub, który już jest w Wałbrzychu więc czemu i to nie miałoby się wydarzyć ?
Moją ambicją jest również organizacja seminariów z zawodnikami. Mam nadzieję, że w niedługim czasie uda nam się wspólnymi siłami zaprosić na seminarium do naszego klubu kolejnych topowych w swoich kategoriach zawodników z Polski.