Podczas minionej gali UFC 308 „Rebeasti” pokonał mocno faworyzowanego rywala i przerwał niechlubną serię Polaków w największej organizacji MMA na świecie. Reprezentant szczecińskich Berserkerów zdradził, co mogło mieć wpływ na poprawę jego dyspozycji względem poprzedniego starcia.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

Mateusz Rębecki (20-2-0) w swoim ostatnim pojedynku pokonał niejednogłośną decyzją sędziów Myktybeka Orolbaia (13-2-1). Panowie po krwawej bitwie, jaką stoczyli w Abu Dhabi, zostali nagrodzeni bonusem za walkę wieczoru. Jest to pierwsze zwycięstwo Polaka w UFC od kwietnia bieżącego roku. W maju „Chińczyk” musiał uznać wyższość Diego Ferreiry, co zmotywowało go do wprowadzenia pewnych zmian do swojego systemu treningowego. Szerzej opowiedział o tym w rozmowie z naszym redaktorem:

Bardzo dużo zmieniłem. Kilka rzeczy – zegarek, bieganie, trener, dietetyk, trener od biegania, Marcin Gandyk od farmakologii, albo ogólnie od badań krwi i tego wszystkiego. Ciężko mi w ogóle profesjonalnie go nazwać. Co tam jeszcze? Bardziej przyłożyłem się do diety, większa regeneracja. Cięższe treningi, ale bardziej wypoczęty byłem. Mnóstwo tego, naprawdę. No i też 4 miesiące swojego życia poświęciłem. Wyjazdy miałem w góry, na obozy, więc naprawdę fajna sprawa. (…) Jest coś takiego, że Ty nagle widzisz, że to co jest złe, to jest oczywiste, że powinieneś to zmienić. A po wygranej takie: Przecież wszystko jest okay, moje przygotowania są super. Nawet ciężko to opisać, ale odczucia są kompletnie inne.

Na pytanie, czy w jego mniemaniu któryś z tych elementów okazał się kluczowy, czy może to ich suma zrobiła różnicę, odpowiedział:

Wydaje mi się, że tak naprawdę każda rzecz, którą wprowadziłem coś poprawiła. Jakby podbiła tę jedną cegiełkę. Nie jestem w stanie powiedzieć co dokładnie. Może powiem tak: bieganie. Zacząłem biegać i to jest punkt taki, gdzie mi sprawiał największą przyjemność. I to jest takie coś, że po latach poczułem przyjemność z trenowania. Wcześniej mi powiedzieli, że nie mogę, bo mam problemy z biodrami, że są chore i bieganiem pogorszę całą sytuację. A po walce stwierdziłem, że gdzieś jest błąd. Trzeba zbudować bazę wydolnościową, żeby móc z czegoś ciągnąć ten prąd. I to wszystko zagrało, wróciła ta przyjemność, ta radość z trenowania i z rywalizacji.

Zobacz także: Ambitny cel Mateusza Rębeckiego: „Duże nazwisko”

Fot.: Instagram / Mateusz Rębecki