„El Cucuy” postanowił zabrać głos po nieudanym występie podczas UFC 291. Przy okazji wskazał aspekt, który mógł znacząco wpłynąć na jego postawę w oktagonie.
Mający serię 5. porażek z rzędu Tony Ferguson (25-9) mocno liczył na odbudowanie się w starciu z Bobbym Greenem (30-14-1-1). Ostatecznie jednak to „King” zwyciężył przez poddanie w 3 rundzie. Były tymczasowy mistrz wagi lekkiej na swoim Instagramie przedstawił swoje przemyślenia dotyczące ostatniej walki.
„Przybyłem do Delta Center, by pokazać, że jestem na dobrej drodze. Przygotowania do tej walki były niesamowite. To był jeden z najlepszych obozów przygotowawczych, jakie miałem. Od początku walki byłem w dobrym rytmie i czułem się pewnie. Bobby wiedział, w jakim kierunku zmierzała ta walka i wierzę, że wiedział, co robi, gdy wkładał mi palec w oko. On w przeszłości wielokrotnie stosował takie zagrywki. To znacząco osłabiło moją widoczność. Pomimo tego, nigdy nie pomyślałem o przerwaniu walki. Pomimo tego, że doktor chciał tak zrobić. Przez całą swoją karierę zawsze podejmowałem wyzwania i nigdy się nie poddawałem. Nie inaczej było i tym razem. Nieszczęśliwie w sporcie, takie kroki w tył są częścią podróży. Pomimo tego, że nie uznam wsadzenia palca w oko za wymówkę, to wiem, że mogę pokazać więcej. Patrząc w przyszłość, zamierzam pracować blisko z Daną, Hunterem i całym moim teamem, by zdecydować, jaki będzie mój następny krok. Chciałbym podziękować swojej żonie, rodzinie i moim fanom. Wasze wsparcie bardzo dużo dla mnie znaczy i cały czas motywuje mnie do dalszych postępów i podążania za chwałą. Kocham was wszystkich.”
Na ten moment nie wiadomo, jakie plany dla „El Cucuya” ma najlepsza organizacja MMA na świecie. Z pewnością pomimo fatalnej formy nadal jest dużym nazwiskiem i mógłby kolejnym występem wzbudzić spore zainteresowanie wśród fanów.
Zobacz również: Tony Ferguson o swojej przyszłości w MMA
Źródło: Instagram/ Tony Ferguson