Wiele razy słyszymy, że zawodnicy MMA nie otrzymują od swoich szefów należytej wypłaty, ilości walk czy po prostu szacunku. Wśród tych zawodników znalazł się również Tony Martin (14-4), zawodnik wagi półśredniej UFC, który podczas UFC 229 w trzeciej rundzie pokonał poprzez nokaut Ryana Laflarea (14-3).
Zwycięstwo Amerykanina podczas minionej gali było pierwszym w jego karierze przez nokaut. Martin może być zadowolony ze swojej postawy, jednak nie zadowala go szacunek jaki otrzymuje od UFC… a raczej jego brak.
Skończyło się tak jak chciałem, aby się skończyło. Ryan jest naprawdę twardym zawodnikiem, bardzo ciężko go skończyć.
powiedział Martin portalowi BloodyElbow.com.
Mimo występu na karcie podczas najbardziej medialnej gali roku Martin nie czuje się doceniany przez UFC od czasu swego debiutu w 2014 roku.
Czuję, że nie otrzymuję należytego szacunku od UFC jak zawodnik na elitarnym poziomie. Jeżeli zwycięstwo nad Ryanem Laflarem nie zyskałem szacunku, to naprawdę niewiele mogę zrobić.
W kwietniu tego roku Tony Martin pokonał w powrocie do dywizji półśredniej Keitea Nakamure (33-9), jednak to zwycięstwo nie zachwyciło UFC i Tony na kolejną szansę musiał czekać sześć miesięcy.
Próbowałem zastąpić Neila Magny’ego przeciwko Alexowi Oliveirze podczas UFC w Sao Paulo, starałem się wskoczyć do innych walk. Mówiłem: Hej, czy mnie potrzebujecie? Jestem gotowy w każdej chwili, nie chciałem czekać pięciu lub sześciu miesięcy na walkę.
Amerykanin nie jest również zadowolony z pozycji jakie otrzymują jego walki podczas gal. Trzy z jego ostatnich pięciu pojedynków umieszczono na karcie wstępnej. Jego jedyny pojedynek w karierze w UFC na karcie głównej to przegrane starcie z Leonardo Santosem podczas UFC Fight Night 62 21 marca 2015 roku.
Martin chce stać się najlepszym na świecie, a pomóc mają mu w tym treningi w American Top Team. Sam uważa, że już jest kompletnym zawodnikiem, jednak nikt nie docenia jego umiejętności stójkowych.
Słuchałem komentarzy o moich ostatnich walkach i zawsze słyszałem ‘Tony jest wspaniałym grapplerem, jego jiu-jitsu jest niedoceniane… nikt nie wspominał o moim uderzeniu, zupełnie tak jakby nie istniało.
Martinowi pozostała jedna walka na kontrakcie. Zawodnik już teraz zapowiedział jednak, że chciałby zostać w organizacji, bo ma coś do udowodnienia.
autor: Patryk Rabanowski
źródło: bloodyelbow.com