Rok 2024 dla byłego mistrza FEN-u był obfity w różne emocje. Październikowe zwycięstwo z Orolbaiem zostało okrzyknięte walką wieczoru, jednak w majowym pojedynku musiał uznać wyższość rywala, a słowa opisujące okoliczności porażki nie napawały optymizmem. Trener szczecińskich berserkerów podzielił się swoją refleksją w tym temacie.

ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!

26 października, gala UFC 308, Mateusz Rębecki (20-2-0) po zaciętym, widowiskowym pojedynku pokonuje faworyzowanego, rozpędzonego serią ośmiu zwycięstw Myktybeka Orolbaia. Panowie zostają wynagrodzeni bonusem za walkę wieczoru, a wielu kibiców i ekspertów mianuje ją mocnym kandydatem do walki roku. „Rebeasti” w wywiadach tłumaczy, że wprowadził wiele zmian do swoich przygotowań, odnalazł na nowo ogień i radość z treningów, które wcześniej jak gdyby… zatracił. Mogliśmy to zaobserwować kilka miesięcy wcześniej, podczas starcia z Diego Ferreirą. Polak wbrew oczekiwaniom fanów, przegrał wspomnianą konfrontację przed czasem. Warto zaznaczyć, że podczas okresu przygotowawczego, dużo czasu spędził na Florydzie, trenując w jednym z najlepszych klubów na świecie – American Top Team. Tę sytuację postanowił wziąć pod lupę trener Piotr Bagiński. W rozmowie z Michałem Tuszyńskim dla portalu FANSPORTU, powiedział:

Według mnie, on po prostu przejadł się. Był zmęczony psychicznie itd. Myślę, że tu była główna przyczyna tego. Jeżeli się gościowi nie chce iść na trening, to ciężko wykrzesać z niego tę ochotę do treningu, do walki i do wszystkiego. Czy za długo siedział w ATT, czy generalnie zmęczenie MMA, treningami… Możemy sobie tutaj rozmawiać. Może coś nowego, to jego bieganie, może to był jakiś bodziec, który go troszeczkę przestawił… Ja mam trochę inne spojrzenie na to wszystko, bo my teraz rozmawiamy o pierdołach. Dla mnie, marzeniem każdego zawodnika, który walczy w MMA jest dostać się do UFC. Gdybym ja osobiście dostał się do UFC, to poświęciłbym wszystko, żeby się tam utrzymać. Okay, jak już zdobyłem pas (patrzmy Janek Błachowicz, tak?), osiągnąłem ten szczyt, to może mi spaść ta koncentracja, ochota, no bo zrobiłem to. Doszedłem do tego i co ja mam dalej zrobić, być na tym szczycie? Nie wiem czy mi się chce – na tej zasadzie. Oczywiście się śmieje trochę, ale chcę konsumować trochę, chcę żyć, kosztowało mnie to wiele wysiłku, czasu itd, i to rozumiem. Tą sytuację. Ale jeżeli ja się wspinam, jestem w trakcie wspinaczki, no to WTF? To trzeba zapie****ć. I opowiadanie, że byłem zmęczony, przemęczony… To po co tam poszedłeś? Ja w wieku tym, który mam, jakby mi zaproponowali, to poszedłbym za darmo na piechotę i dał z siebie wszystko co mam. Ja może mam troszeczkę inny mental, inną psychikę, ale skoro on tam się dostał, to jest twardy gość. I opowiadanie historii, że „nie chciało mi się”, no to jak ja tego słucham, to mnie telepie po prostu. Ja tego nie rozumiem. (…) Można mieć słabszy dzień, oczywiście, że tak. Ale jak ja słucham, że „mi się nie chciało” i „odpuściłem” no to coś jest nie tak. Może to nie jest to miejsce? Może trzeba zająć się czymś innym? Sprzedażą mieszkań, samochodów, czy tam nie wiem… agroturystyką? No nie wiem, bo może to nie jest miejsce wymarzone dla Ciebie, dla niego, dla kogoś… no takie jest moje zdanie. (…) On musi rozpalić w sobie taki ogień, żeby tam się jarało, że będzie to widać z daleka, że to go rajcuje. W tej walce ostatniej było to widać i ja mam nadzieję, że tak zostanie.

Nam, jako kibicom, pozostaje również mieć nadzieję, że tak właśnie zostanie. Poniżej przypominamy wywiad z Mateuszem, w którym poruszył kwestię swojego podejścia, zmian wprowadzonych do systemu treningowego i odczuciach odnośnie październikowej gali.

Zobacz również: Tulshaev vs Mańkowski? „Doszły mnie słuchy, że chce wrócić”

Źródło: YouTube / FANSPORTU. Fot.: Instagram / Piotr Bagiński / Mateusz Rębecki