Już od lat wielu zawodników powtarza, że ścinanie wagi jest najtrudniejszym elementem w sportach walki. Jedni muszą zbijać więcej kilogramów, inni nieco mniej. Dawid Śmiełowski opowiedział nieco więcej na temat tego, od jakiego pułapu startował przed rywalizacją z Patrykiem Kaczmaczykiem.
Pojedynek niepokonanego w zawodowstwie, Dawida Śmiełowskiego (9-0) z Patrykiem Kaczmarczykiem (8-1) posłuży jako co-main event sobotniego wydarzenia KSW w Kielcach. „Królik” jest zawodnikiem wyższym od swojego oponenta – widać było to gołym okiem chociażby podczas pierwszego spotkania twarzą w twarz w okrągłej klatce.
Ze względu na przewagę we wzroście, Kaczmarczyk nie mógł pozwolić także przeciwnikowi na wniesienie do walki zdecydowanie większej ilości kilogramów, choć ten poprosił o podniesienie limitu do 68 kilogramów. O powodach złożenia takiej propozycji, Śmiełowski opowiedział w rozmowie z mediami przed galą.
Tak, oczywiście, była taka prośba, nie mówię, że nie. Miałem kontuzję po walce z Pejicem, złamaną kostkę, wiedziałem, że nie mogę wejść w takie obroty, w jakie bym chciał. Naprawdę przez ten okres przygotowawczy miałem dużo prywatnych spraw. Sporo się u mnie działo i chciałem na spokojnie mieć na wszystko trochę czasu, a nie skupiać się tylko na robieniu wagi. Tylko dlatego wyszła taka inicjatywa. To nie zmieni nic, czy byśmy zrobili catchweight na 68, czy 66, ja i tak wniosę to, co zawsze, tylko byśmy się po prostu mniej męczyli. No ale odmówiłem sobie kilka spraw, przypilnowałem i wszystko jest okej.
Zapewne wszyscy są ciekawi, ile tak naprawdę 26-latek musiał zbijać do tego pojedynku. Cóż, okazuje się, iż startował aż z 83 kilogramów, więc zobaczymy, czy ta sztuka mu się uda. Zawodnicy zostaną zważeni przed jutrzejszym południem.
Nie wiem, czy jest się czym chwalić. Gdy zaczynałem… No, delikatnie się zapuściłem. Nie było tragedii, ale pojadłem sobie trochę. Zaczynałem tak z 83 kilogramów, więc trochę tego było.
Zobacz także: KSW 72: Romanowski vs. Grzebyk – karta walk. Gdzie i jak oglądać?