Polskiego wojownika wagi ciężkiej czeka teraz okres rozmów kontraktowych po ważnym zwycięstwie na gali w Londynie. Jego pozycja negocjacyjna wydaje się być solidna.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA – każdy do 100 zł – obstawiaj walki MMA na Fortunie!
Marcin Tybura odebrał zero z rekordu niepokonanego wcześniej Micka Parkina decyzją sędziów na gali UFC London. Polska „ciężka” znów udowodniła, że należy do światowej czołówki. Walkę wygrał dzięki trzymaniu się planu taktycznego, który zakładał walkę z pozycji mańkuta i dużą aktywność w stójce.
Polski zawodnik wyjawił, że walka z Parkinem była ostatnią w jego dotychczasowym kontrakcie z UFC.
Skończył mi się kontrakt z UFC dzisiaj. To była moja ostatnia walka, więc teraz liczę, że podpiszemy nowy, bo UFC jest moim domem i mam nadzieję, że mnie tak łatwo nie wyrzucą na bruk.
stwierdził.
Chyba cały czas się mierzę z takimi mocnymi zawodnikami i wygrywam, więc wydaje mi się, że mam jeszcze dużo do zaoferowania.
Tybura podkreślił rolę swojego narożnika w odniesieniu zwycięstwa.
Michał [Andryszak] był pomysłodawcą walki w mańkucie od samego początku, pomysłodawcą w tych kombinacji, oczywiście razem z trenerem Markiem Drażdżyńskim. Jak można było zauważyć, przynajmniej ja tak zauważałem, nie wiem jak to z zewnątrz było, że jak trzymałem się planu, to wychodziło, a jak kombinowałem na własną rękę, to nie. Więc ja uważam, że dzięki narożnikowi wygrałem tę walkę.
przyznał polski zawodnik.
W walce z Parkinem Tybura zastosował ciekawą strategię, unikając obalenia i stawiając na kopnięcia oraz pracę w stójce.
Taka była taktyka, żebyśmy walczyli z mańkuta i dużo uderzeń. Miałem delikatną kontuzję nogi też przed tą walką, ale tak czy siak było, że dużo boksujemy, a ta noga jest takim dodatkiem i szukamy tych kopnięć na schaby, a później może coś na głowę.
wyjaśnił Tybura.
Polski ciężki nie ukrywał podziwu dla swojego rywala.
Był twardy, mocny, wiedziałem o tym. To, że miał zero w rekordzie jest drugorzędne, to po prostu był mocny zawodnik. Każdy, kto dochodzi do takiego rekordu to zasługuje na szacunek.
Tybura, zajmujący obecnie 8. miejsce w rankingu UFC wagi ciężkiej, nie wskazał konkretnego rywala, z którym chciałby się zmierzyć w następnej walce.
Nazwiska to nie mam na razie. Wydaje mi się, że dłużej jeszcze mam tych możliwości wagi ciężkiej. Tym bardziej, że akceptuję wszystkich, jak można zauważyć.
Jeśli chodzi o werdykt sędziowski, Tybura przyznał, że nie był pewien wyniku.
Miałem zaburzony obraz walki, więc nie byłem w ogóle przekonany, kto wygrał walkę. Nie byłem w stanie tego ocenić, a też nigdy nie przekonuję sędziów na koniec, że to ja wygrałem, unosząc ręce. Jeżeli są bliskie walki i ja nie wygrywam, to nie mam z tym problemu i przyjmuję raczej w życiu to, co życie oferuje, więc tym bardziej się cieszyłem, jak po tej punktacji usłyszałem swoje nazwisko.
podsumował.