Tyron Woodley (19-3) wciąż oficjalnie nie podpisał kontraktu na żadną walkę, jednak wygląda na to, że ma na celowniku kolejnego przeciwnika. Co ciekawe, nie jest nim Kamaru Usman (14-1), który niedawno w mediach społecznościowych pochwalił się podpisaną umową na starcie właśnie z Woodley’em podczas UFC 235. Zawodnik oświadczył, że swój następny pojedynek chce stoczyć z Colby’m Covingtonem (14-1).

Jak sam oświadczył, długo już czeka na to zestawienie:

Chcę dać Colby’emu popalić, ponieważ pozwalają mu zanudzać wszystkich jego chorymi bredniami. On jest nikim. Myślę, że dadzą mi tę walkę, skoro odmawiają mi pojedynku z gośćmi takimi jak McGregor, albo nie pozwalają mi przejść do wyższej kategorii wagowej. Nigdy nie mogłem przejść do wyższej dywizji, żeby zawalczyć o tytuł. Prosiłem o to milion razy.

Dodał:

Więc skoro nie mogę dostać tamtych walk i tak skrzyżuję rękawice z Usmanem, więc niech pozwolą mi zawalczyć z Colby’m w pierwszej kolejności. Niech pozwolą mi to szybko załatwić, skopię mu tyłek.

Głównym powodem takiego zacięcia Woodley’a, by doprowadzić do tej konfrontacji, jest podejście Covingtona, który od roku z premedytacją go prowokuje. Woodley chce być osobą, która ostatecznie zamknie mu usta.

źródło: mmaweekly.com