Tyron Woodley (19-3) jest właścicielem pasa dywizji półśredniej od 2016 roku. Przez ten czas bronił tytułu czterokrotnie, co sprawia, że jest jednym z najaktywniejszych mistrzów UFC. Po raz ostatni kibice mogli oglądać go w oktagonie niespełna trzy miesiące temu, gdy skrzyżował rękawice z Darrenem Tillem (17-1). Poddał go wtedy już w drugiej rundzie.

Obecnie amerykańska organizacja znajduje się w nieciekawym położeniu, ponieważ wciąż nie ma walki wieczoru na gale UFC 233. Z tego względu Dana White chce powrotu Woodley’a do oktagonu w kolejnej obronie pasa, zarzucając mu, że unika konfrontacji. W odpowiedzi zawodnik oświadcza, że to zupełne brednie.

Przypomnijmy, że Woodley niedawno przeszedł operację ręki, z tego względu na uwadze ma przede wszystkim własne zdrowie. Jak sam stwierdza, chętnie podejmie wyzwanie, o ile wróci do pełnej sprawności:

Zgodziłem się walczyć z Colby’im. Zgodziłem się walczyć z każdym – i to jest właśnie najlepsze. Poprosiłem tylko o trochę więcej czasu zanim potwierdzę, że z moją ręką wszystko już jest w porządku. Nigdy nie powiedziałem „nie” na 26-tego stycznia.

Oprócz tego Woodley zaznacza, że nie zamierza poddać się wywieranej na nim presji. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że gdyby wyszedł do walki z niedoleczoną ręką, w razie przegranej, nie byłaby dla niego wymówką. Nikt nie zwróciłby na to uwagi, a on woli nie dać swojemu przeciwnikowi cienia  szans.

źródło: mmafighting.com